67 proc. Polaków twierdzi, że potrafi udzielić pierwszej pomocy. Jednocześnie aż 20 proc. nie chce przypominać sobie tej wiedzy. W sobotę, 8 września, obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pierwszej Pomocy. – Zasad pierwszej pomocy uczyłam się dość dawno, bo jeszcze w szkole podstawowej. Dlatego wiele zapomniałam. Poza tym nie uczyli nas, jak obchodzić się z defibrylatorem, a to przecież cenna wiedza – mówi uczestniczka kursu pierwszej pomocy.
Jak podkreśla ratownik Adrian Cichawa, podczas resuscytacji podstawowym warunkiem jest dbałość o własne bezpieczeństwo.
– Jeśli poszkodowany nie oddycha, to wybieramy numer alarmowy i rozpoczynamy 30 uciśnięć klatki piersiowej na przemian z dwoma wdechami. Jeżeli w pobliżu jest defibrylator AED, to nie bójmy się z niego korzystać – dodaje ratownik.
TYSIĄCE PRZESZKOLONYCH
– Przez trzy ostatnie lata nasi ratownicy przeszkolili około 7,5 tysiąca ludzi z zasad pierwszej pomocy. Część z nich dopiero uczyła się jak postępować. Pozostali uczestnicy przypominali sobie zasady. Odświeżanie tej wiedzy jest kluczowe – podkreśla Magdalena Jankowska ze starogardzkiego szpitala.
Obserwacje te potwierdzają ubiegłoroczne badania CBOS. Okazuje się, że wzrasta wiedza Polaków o pierwszej pomocy. Jeszcze dziesięć lat temu tylko połowa ankietowanych deklarowała, że umiałaby w razie wypadku jej udzielić. Teraz to ponad 67 proc. badanych. Polacy chcą też uczyć się zasad pierwszej pomocy. Obecnie taką chęć deklaruje 45 proc. respondentów. Z drugiej strony aż jedna czwarta nie jest zainteresowana poszerzaniem wiedzy w tej dziedzinie.
KOLEJNE DEFIBRYLATORY NA KOCIEWIU
Od trzech lat starostwo starogardzkie wraz z Kociewskim Centrum Zdrowia prowadzą akcję „Kociewie nadaje rytm”. Jej ideą jest instalacja publicznie dostępnych defibrylatorów AED. Obecnie w systemie są cztery takie urządzenia. Niebawem to się zmieni.
– W tym roku pojawią się trzy kolejne defibrylatory. Dwa w Starogardzie i jeden w miejscowości Ocypel, ze względu na jej turystycznych charakter. Wszystkie te urządzenia są połączane z systemem ratowniczym – mówi Patryk Gabriel ze starogardzkiego starostwa.
Tomasz Gdaniec/mkul