Grupa ekspertów od kilkunastu miesięcy pracuje nad projektem tzw. taniej polskiej żeglugi. Pomysł zakłada powrót jak największej liczby statków, przede wszystkim polskich armatorów, pod polską banderę. Dlaczego pływanie pod polską banderą obecnie się nie opłaca? O tym rozmawialiśmy w audycji Ludzie i Pieniądze. Gośćmi Artura Kiełbasińskiego byli Tadeusz Hatalski – kapitan żeglugi wielkiej, członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP oraz Maciej Krzesiński – dyrektor ds. współpracy międzynarodowej w porcie Gdynia.
– Tu nie chodzi o tanią, ale ekonomiczną banderę. Istotą projektu jest sprawienie, aby pływanie pod polską banderą było opłacalne dla armatorów. Chcemy, żeby oni na tym zarabiali. Obecnie nie jest to opłacalne ze względu na podatki i składki na ubezpieczenia społeczne. Te dwa elementy są bardzo drażliwe w społecznym odczuciu – mówi kpt. Tadeusz Hatalski.
– Rozwój polskiej floty i polskich portów jest trochę synergiczny. Jeżeli nasze statki pod naszą banderą będą pływały za granicą, to polskie porty będą automatycznie bardziej rozpoznawalne. Takie statki to żywa, pływająca reklama. Z punktu widzenia państwa na pewno byłoby to korzystne zjawisko. Musi to być jednak działać dwutorowo. Armatorzy po prostu muszą mieć z tego korzyści – dodał Maciej Krzesiński.