Ważył 127 kg, a teraz staje na podium – czyli historia biegowa Michała Mrówki

3 copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy

Każdy kto rozpoczyna przygodę z bieganiem, ma jakiś cel, który zmotywował go wybrania tej dyscypliny sportu. Zdecydowana większość osób bawiących się w bieganie, traktuje to jako czystą rozrywkę, gdzie nie wynik, a jedynie sam udział liczy się najbardziej.

Oprócz tego są oczywiście ambitni amatorzy, których bieganie wciąga na tyle, że celem jest osiąganie coraz lepszych wyników – owocujących w postaci uzyskiwania czołowych pozycji podczas zawodów biegowych.

Jedną z takich osób jest Michał Mrówka, który zaczął biegać, gdy waga zbliżała się do 127 kilogramów. Zrzucając coraz większą masę ciała – postanowił, że nie spocznie na laurach, a jeszcze bardziej zacznie pracować nad sobą.

Efektem tego jest to, że obecnie rezultaty jakie osiąga Michał, pozwalają mu na wskakiwanie na podium w swojej kategorii wiekowej. Na tym jednak nie poprzestaje i dąży do tego, żeby być jeszcze szybszym. O swojej biegowej metamorfozie, Michał Mrówka opowiada w rozmowie z Maciejem Gachem.

Maciej Gach: Jak kto się stało, że zacząłeś biegać?

Michał Mrówka: To, że zacząłem biegać to był czysty przypadek. Pewnego dnia, siedząc z kolegą w pracy rozmawialiśmy o sporcie i tak od słowa do słowa postanowiliśmy, iż zagramy w turnieju koszykówki ulicznej, który miał się odbyć za kilka miesięcy. Takie postanowienie wywołało chęć poprawienia formy, ponieważ waga ograniczała mi jakąkolwiek aktywność fizyczną.

Tym sposobem kolega namówił mnie do biegania – twierdząc, że jest to fajna forma ruchu, gdyż można skutecznie zbić kilka kilogramów. Co do turnieju koszykówki, to udało się rozegrać i nawet poprawić trochę kondycję. Później miałem jeszcze mały epizod w koszykówce, ale ostatecznie bieganie tak mi się spodobało, iż postanowiłem zostać przy tej aktywności i rozwijać się w tym kierunku.

Ile pokazywała Ci waga w momencie rozpoczęcia biegowej przygody?

Rozpoczynając przygodę z bieganiem, moja waga wynosiła 127 kg.

Początki zapewne były dość trudne?

To prawda. Zresztą pierwszy trening pamiętam jakby to było wczoraj. Dokładnie to był kwiecień 2014 roku i przebiegłem wtedy około 3 km, które były przeplatane z marszem. Wyglądało to naprawdę fatalnie. Mało tego, po kilku kwietniowych treningach miałem problemy z nogami. Musiałem na jakiś czas przerwać truchtanie, ponieważ łydki tak mnie piekły, że nie mogłem normalnie zrobić kroku. Ale chcąc zrzucić kilogramowe obciążenie, wróciłem ponownie do biegania. Tym samym od maja 2014 roku, moja biegowa przygoda trwa nadal.

4 copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy

Twoim biegowym debiutem był Bieg Piotra i Pawła.

Zgadza się. Pokonałem wtedy 10 km w czasie 55 minut, co dało mi wprawdzie miejsce w środku stawki, ale radość z ukończenia zawodów była ogromna.  

Co ciekawe, to swego czasu potrafiłeś zaliczyć nawet trzy imprezy w ciągu weekendu. Było to przemyślane czy bardziej traktowałeś to na zasadzie zabawy?

Dziś obecnie mam na koncie ponad 100 startów i ta liczba ciągle rośnie. To prawda, że zdarzało mi się wystartować trzy razy w ciągu jednego weekendu. Z perspektywy czasu, faktem jest, że nie było to przemyślane, ale po prostu lubiłem stanąć na starcie biegu i poczuć adrenalinę, która występuje podczas zawodów. Pewnie wiele osób w początkach swojej biegowej przygody ma taki okres, że startuje w każdy weekend, co jest czymś normalnym. Oczywiście, gdy mamy na celu poprawienie życiówki czy powalczenia o jak najlepsze miejsce – wtedy nie jest wskazane startowanie co tydzień.

Swego czasu, to nawet na treningu potrafiłeś przebiec dystans maratoński?

Faktycznie tak było w październiku 2015 roku. Wyszedłem po prostu na trening i stwierdziłem, że zrobię sobie maraton, ale nie był to taki sobie trening. Debiut maratoński miałem podczas Orlen Warsaw Marathon  w kwietniu 2015 roku i niestety od 26 kilometra, musiałem bieganie przeplatać marszem. Ogólnie byłem nie przygotowany do tego dystansu i tak to się skończyło. Natomiast ten październikowy trening był rewanżem za nieudany start i udało się przebiec 42 km i 195 m jednym ciągiem.

Można powiedzieć, że dla Ciebie takim przełomowym momentem był parkrun Gdańsk, gdy pobiegłeś 19 minut i 38 sekund.

Pierwszym znakiem, że mam predyspozycje do biegania był właśnie start w parkrun Gdańsk, gdzie udało się wykręcić powyższy wynik praktycznie po niespełna 1,5 roku biegania. Był to bardzo duży bodziec do kolejnej walki o lepsze rezultaty. W głowie wtedy kręciły się marzenia, że może kiedyś uda się stanąć na pudle.

W tym czasie znalazłeś się pod skrzydłami Sebastiana Wąsickiego.

O Sebastianie dowiedziałem się z mediów społecznościowych. Niestety nasza współpraca nie trwała długo, bo dokładnie pół roku. Mimo tak krótkiego czasu, udało się podnieść poziom sportowy i to pod wodzą właśnie Sebastiana, złamałem między innymi magiczne 40 minut na dystansie 10 km. Muszę dodać, że od Sebastiana nauczyłem się bardzo ważnej rzeczy. Mianowicie powtarzał jak mantrę – „chcesz się nauczyć biegać szybko, to najpierw naucz się biegać wolno”. Sebastian też uporządkował całe to moje bieganie i przestałem już tak często startować, co na pewno było dobrym krokiem.

2 copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy

Obecnie jesteś pod opieką Mari Maj Roksz? Po Twoich wynikach widać, że również i ta współpraca bardzo Ci służy.

Razem trenujemy już prawie dwa lata. Pod wodzą trenerki Marii, forma poprawiła się jeszcze bardziej, a same wyniki przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Plan treningowy rozpisujemy wspólnie. Biegam cztery-pięć razy w tygodniu, a kilometraż tygodniowy sięga 60- 70 km. Oprócz biegania jest też trening wzmacniający, który wykonuję w domu.

Według Ciebie psychika oraz motywacja do codziennego treningu ma taki sam wpływ jak fizyczne przygotowanie?

Psychika oraz motywacja ma niezwykle bardzo duży wpływ na progres w sporcie. Motywację zdobyłem poprzez poprawę swoich wyników, bo co może nas pchać do przodu – jak nie urywanie kolejnych sekund na zawodach czy chociażby spadek masy ciała. Psychika też gra dużą role, ponieważ wszystko siedzi w naszej głowie i to ona decyduje o tym jak mamy postępować.

Widać też, że bieganie traktujesz ambitnie, aby zawsze na zawodach powalczyć o czołowe lokaty.

Zawsze wymagam od siebie jak największego zaangażowania w to co robię. Oczywiście na całość sukcesu musi być dobre przygotowanie fizyczne, a z pomocą trenera można stworzyć coś naprawdę fajnego.

Jakie najchętniej wybierasz zawody biegowe?

Zawody wybieram pod względem przygotowania – w zależności na jakim dystansie zamierzam się sprawdzić lub poprawić życiówkę. Moimi ulubionymi dystansami są piątki i dziesiątki. Półmaratony też lubię, ale w przypadku tego dystansu, ograniczam się tylko do dwóch połówek rocznie.

6 copy copy copy copy copy copy copy copy

Uważasz, że masz jeszcze w sobie duże rezerwy, aby z roku na rok biegać jeszcze szybciej?

Myślę że tak, ale jest to oczywiście długotrwały proces i czeka przede mną jeszcze sporo pracy, aby poprawić obecne rezultaty. Teraz moim celem jest złamanie w ramach AmberExpo Półmaratonie Gdańsk bariery 1 godziny i 20 minut. Natomiast po drodze będę próbował złamać jeszcze życiówki na 5 km i 10 km. Pierwsza próba nastąpi 23 września podczas Biegu Westerplatte.

Wyobrażasz sobie obecnie życie bez biegania?

Bieganie dało mi lepsze życie po zrzuceniu 43 kg. Szczerze mogę powiedzieć, że czuję się dużo lepiej – poprawiła się moja sylwetka i mam przede wszystkim większą pewność siebie. Nauczyłem się również, że jeśli tylko chcemy coś osiągnąć w życiu, to musimy po prostu tego bardzo chcieć i nie ma takiej siły, która stanęłaby nam na drodze.

Poza tym bieganie jest odskocznią od codziennego życia oraz takim swoistym azylem w którym akurat ja czuję się niezwykle dobrze. Nie dopuszczam myśli, że mógłbym przestać biegać, ponieważ mam jeszcze dużo do zrobienia jako biegający amator, gdyż plany sięgają dwa lata do przodu.

Ogólnie nigdy nie przypuszczałbym, że będę mógł się spełnić w bieganiu – co więcej, jako młody chłopak zawsze lubiłem sport, ale nie bieganie. Teraz wiem, że nie można z góry czegoś skreślać. Sam do truchtania przekonałem się dopiero za drugim razem, a dzisiaj świata poza bieganiem nie widzę. Zachęcam do spróbowania tej najprostszej formy aktywności fizycznej, bo dzięki temu nie jeden z Was może zmienić rozmiar XXL na znacznie mniejszy.

Fot. 1 – Kaszuby Biegają
Fot. 3 – D. Wiechowski
Fot. 4 – Gdański Ośrodek Sportu 

Maciej Gach

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj