Ma już prawie 40 lat, ale nadal będzie odpowiadał za ratowanie ludzi na morzu. Zakończyły się prace przy pierwszym z remontowanych śmigłowców ratowniczych Mi-14.
To duże śmigłowce ratownicze z początku lat 80., które miały być wycofywane ze służby. Jednak w związku z brakiem nowych maszyn dla Marynarki Wojennej, konieczne okazało się przedłużanie ich tzw. resursu, a więc przydatności do służby. Prace, które rozpoczęły się niemal rok temu w Zakładach Lotniczych w Łodzi, dobiegły końca.
DEMONTOWANE DO ZERA
– Śmigłowiec został tam poddany pracom związanym z przedłużeniem resursu. W ramach tego procesu śmigłowce są tak naprawdę demontowane do zera. Zdejmowane są wszystkie możliwe urządzenia i osprzęt. Struktura płatowca poddawana jest dokładnemu przeglądowi, badana jest struktura materiału – czy nie ma pęknięć lub ognisk korozji. Następnie śmigłowce są ponownie składane – mówi komandor podporucznik Marcin Braszak z Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.
DWA ŚMIGŁOWCE
Polska Marynarka Wojenna dysponuje dwoma śmigłowcami ratowniczymi Mi-14 w wersji ratowniczej. Pierwszy, przy którym prace się zakończyły, przechodzi właśnie ostatnie obloty i na początku października powinien wrócić do bazy w Darłowie (podlega ona pod Gdyńską Brygadę Lotnictwa Marynarki Wojennej). Następnie do Zakładów Lotniczych w Łodzi na podobne prace uda się druga z ratowniczych maszyn.
Resurs przedłużany jest także w przypadku tego samego typu śmigłowców, które odpowiadają za zwalczanie okrętów podwodnych. Trzy śmigłowce ZOP są w Łodzi od wiosny. Po powrocie do służby, podobne prace związane z przedłużeniem resursu planowane są na kolejnych trzech.
Sylwester Pięta/mar