Na początku było miło… Ale sielanka nie trwała długo. Adamowicz, Płażyński i Wałęsa w jednym studiu

AK2A7377

Na początku uśmiechy, uściski dłoni i wspólne zdjęcia. Później ataki, wytykanie błędów, wzajemne pretensje i agresja. Poniedziałek po wyborach dla trzech kandydatów na prezydenta Gdańska nie rozpoczął się słodko, jak pączki, drożdżówki i inne łakocie, które rozdawali podczas kampanii. Było raczej gorzko i cierpko, i bardzo ostro.

– Zdecydowana większość mieszkańców Gdańska oczekuje jednak zmian, wyczerpanie pana prezydenta Adamowicza jest odczuwalne – rozpoczął Kacper Płażyński, ale szybko został sprowadzony do parteru przez kontrkandydata. – Odnoszę wrażenie, że mój szlachetny konkurent jest wyczerpany. Gdańszczanie generalnie są zadowoleni z życia w Gdańsku, mają szereg uwag, a my wiemy, jak je naprawiać i jak czynić Gdańsk jeszcze lepszym miastem do życia – zapewniał Paweł Adamowicz.

– Powinniśmy się zastanowić, co robimy nie tak, że Polacy jednak starają się w dużej części jednak nie brać udziału w wyborach i to powinniśmy zwracać uwagę. Niezaprzeczalnym jest jednak to, że w Gdańsku duża część mieszkańców docenia pracę Pawła Adamowicza i bardzo się cieszę, że zaadaptował wiele elementów z mojego programu. Chciałbym poprosić wszystkich tych, którzy mi zaufali, by za dwa tygodnie oddali głos na Pawła Adamowicza – próbował uspokoić sytuację Jarosław Wałęsa, ale jedynie dolał oliwy do ognia.

– To jest dla mnie sytuacja szczególna. W pierwszej części kampanii Jarosław Wałęsa wielokrotnie powtarzał o republice deweloperów, o tym, jak Gdańsk zamienił się w taką sferę patologii, jeśli chodzi o kwestię polityki przestrzennej, wielokrotnie też zarzucał panu Adamowiczowi, że ten nie jest w stanie wyjaśnić pochodzenia swojego majątku – mówił Kacper Płażyński.

– Pan kłamie i psuje miłą atmosferę, i pokazuje swoją prawdziwą twarz, taką pisowską, propagandową – wtrącił się Adamowicz.

„TO MOŻE DOPROWADZIĆ DO TRZECIEJ TURY”

Adamowiczowi wtórował Jarosław Wałęsa, który przestał starać się utrzymywać pokojową atmosferę w studiu. – Kacper Płażyński reprezentuje butę i arogancję władzy, która może doprowadzić do trzeciej tury, wprowadzając komisarza. Mam nadzieję, że to się nie wydarzy, ale to realne zagrożenie. Z tą władzą pisowską wszystko jest możliwe. Zniszczyli Trybunał Konstytucyjny, niszczą polskie sądy i naprawdę wszystko się może wydarzyć – stwierdził Wałęsa, ale szybko zwrócił się do niego kontrkandydat, od którego oczekiwał wsparcia, a otrzymał reprymendę.

– Jarek, też nie rozsiewaj paniki, na jakiej podstawie tak twierdzisz? Nie idź tą drogą, proszę ciebie. Z częścią wypowiedzi się zgadzam, ale gdyby przyjąć logikę konsekwentną, to każdy prezydent, wójt, burmistrz niepisowski, który się Kaczyńskiemu nie spodoba, może być pod każdym pretekstem zdmuchnięty, ale władza PiS-u na takie rozrachunki się nie zdobędzie – tłumaczył Adamowicz.

– Po raz kolejny nie rozmawiamy o konkretach, tylko mówimy „PiS to, PiS tamto”. Prawda jest taka, że pora skupić się na faktycznych problemach, na przykład na tym, że miasto jest systematycznie podtapiane i to jest wynikiem niedobrej polityki przestrzennej – zarzucał Adamowiczowi Płażyński.

– Pan potwierdza, że pan ma miłą twarz, ale tak naprawdę to jest twarz Jarosława Kaczyńskiego. I przykro mi to mówić panie Kacprze, jak daleko pan od wartości, które pan na studiach prawniczych na Uniwersytecie Gdańskim pobierał, się odwrócił. Pan nie broni prawa – odpowiedział mu Adamowicz.

Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment

„LUKRUJECIE PŁAŻYŃSKIEMU”

Beata Gwoździewcz pytała kandydatów, co zaskoczyło ich najbardziej w trakcie trwania kampanii.

– Zaskoczył mnie aparat propagandy PiS-u, który zrobił wszystko, aby kandydaci PiS-u na czele z Kacprem Płażyńskim wygrali. Jak pani popatrzy na telewizję publiczną w Gdańsku, to Kacper Płażyński był codziennie i wychodził przez lodówkę. Wszystkie media podporządkowane Kaczyńskiemu robiły wszystko, by Płażyński wygrał. Wywiad w piątek w Radiu Gdańsk z Kacprem Płażyńskim, był wywiadem lifestyle’owym. Mówiąc językiem pisowskim, to było „na klęczkach”, już tak mu lukrujecie, ale wychodzi mi odwrotnie. Gdy Płażyński zrobił jednego dnia cztery briefingi, to wszystkie były obsłużone – wytykał Adamowicz.

– Panie prezydencie, żałuję, że nie pracuje pan tak ciężko jak ja – skwitował Płażyński.

– Najważniejsze, żebyśmy zrozumieli, że w tak dużym mieście, jak Gdańsk, jest gra zespołowa – podsumował Wałęsa.

 

Posłuchaj całej rozmowy:

 

 

 

 

Masz problemy z odtworzeniem dźwięku? Kliknij >>> TUTAJ

mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj