Słupsk. Nie było mobbingu w bibliotece? Miejski radny: „Sprawę zamieciono pod dywan”

Władze Słupska utajniły wyniki drugiej ankiety antymobbingowej w miejskiej bibliotece. Pierwsza wykazała, że dwie trzecie pracowników skarży się na prześladowanie przez dyrekcję placówki. Władze Słupska argumentują, że w bibliotece wprowadzono działania naprawcze, a obie ankiety były nieprofesjonalne i tak naprawdę żadnego mobbingu nie wykazały. Wyniki badania utajniono, bo mogły naruszać dobra osobiste.

RADNY PRZEPRASZA

Tymczasem miejski radny w Słupsku Daniel Jursza przeprasza bibliotekarzy. – Zawiodłem was – mówi. Rajca od listopada ubiegłego roku badał sprawę mobbingu w bibliotece. Teraz okazało się, że problemu nie ma. Nie podjęto żadnych decyzji personalnych, a część pracowników odeszła na własną prośbę.

Daniel Jursza dodaje, że jego zdaniem po prostu sprawę zamieciono pod dywan. – Jest mi z tą sprawą bardzo źle i przepraszam pracowników biblioteki, którym dałem jakąkolwiek nadzieję na wyjaśnienie tej sprawy, że ktoś w ratuszu się nią zajmie. Już na samym początku inni radni i ludzie z zewnątrz mówili mi „Daniel daj sobie spokój. Ta sprawa i tak jest nie do rozwiązania. Pani dyrektor jest koleżanką pani wiceprezydent, włos jej z głowy nie spadnie”. Nie chciałem w to wierzyć, myślałem, że taki temat dręczenia psychicznego pracowników, mając jeszcze jako prezydenta Roberta Biedronia, zostanie jakoś potraktowany poważnie. No niestety zrobiono wszystko, żeby ta sprawa trwała jak najdłużej i wszystko żeby w tej sprawie nic nie zrobić. Zamieciono ją pod dywan – dodaje Jursza.

ANKIETA

Od połowy ubiegłego roku pracownicy Biblioteki Miejskiej w Słupsku alarmowali radnych o złym – ich – traktowaniu części zatrudnionych w placówce osób. W listopadzie w radzie miasta powołano zespół kontrolny. Radni przeprowadzili ankietę wśród pracowników biblioteki. Jej wyniki były zatrważające.

W ankiecie przeprowadzonej przez radnych wzięło udział 53 pracowników spośród 69 zatrudnionych w bibliotece. To 77 procent. Reszta odmówiła i nie musiała podawać przyczyny. Spośród ankietowanych 89 procent przyznało, że co najmniej raz doświadczyło działań mobbingowych ze strony dyrektor biblioteki. Ponad 66 procent wskazało na wielokrotność takich zdarzeń. Wśród najczęstszych nieprzyjemnych dla nich działań ankietowani pracownicy wskazywali tzw. obgadywanie przez dyrektora za plecami, fałszywa ocena przydatności do pracy, a także deprecjonowanie kompetencji – około 69 procent.

Władze Słupska najpierw zapowiedziały, że sprawa szybko zostanie wyjaśniona, później uznano, że ankieta przeprowadzona przez radnych była nieprofesjonalna i jej wyniki nie są miarodajne. Zdecydowano, że ankietę przeprowadzi firma zewnętrzna.

CO NA TO WICEPREZYDENT?

Wyników drugiego badania jednak nie ujawniono.

– Cała ta ankietyzacja w moim przekonaniu nie była wykonana profesjonalnie – i pierwsza i druga. Tego typu działania powinny robić firmy profesjonalne. Tak sformułować pytania, żeby nie była w nich postawiona teza i żeby były obiektywne. W naszym przekonaniu może emocje, które towarzyszyły tej sprawie nie służyły obiektywnemu podejściu. Zabrakło tego, aby ze spokojem podejść do problemu, aby dać szansę na naprawę tej sytuacji, a nie tylko na rozliczanie – mówi wiceprezydent Słupska Marek Biernacki.

Jak dodaje, placówka była prowadzona niestandardowo. – Ale niewątpliwie pani dyrektor ma ogromne sukcesy na skalę ogólnopolską. Z tego co wiem odbyło się szereg spotkań, które uspokoiły atmosferę w bibliotece. Dialog, który się wywiązał pomiędzy pracownikami i dyrekcją ostudził te emocje. Niezaprzeczalne są osiągnięcia pani dyrektor, bo pod jej rządami biblioteka nie ograniczała się tylko do wypożyczalni książek, ale też do szeregu działań kulturalnych. W moim przekonaniu krytyczne ocenienie pani dyrektor byłoby wylaniem dziecka z kąpielą. Zamiast tego należy docenić, to co jest dobre w działaniu tej biblioteki, a jednocześnie dać szansę na program naprawczy i to się właśnie teraz dzieje. Co do decyzji personalnych, to nie mnie je oceniać i myślę, że decyzję podejmie nowa pani prezydent. Jesteśmy w takim okresie powyborczym – mówi Marek Biernacki. Podkreśla, że wyniki drugiej ankiety antymobbingowej utajniono, bo zawarte tam informacje mogłyby naruszać dobra osobiste różnych osób.

BYŁA PRACOWNICA: „JESTEM ROZCZAROWANA”

– Pani Krystyna Danilecka-Wojewódzka mówiła do związków zawodowych, że zupełnie inaczej załatwi tę sprawę i nie odpuści. Będzie dążyć do tego, żeby były dobre stosunki międzyludzkie w bibliotece. Moim zdaniem zamieciono wszystko pod dywan. Z tego co wiem, w bibliotece nic się nie zmieniło. Od czasu upublicznienia sprawy, część osób odeszła ze względu na panujące tam stosunki. Jestem bardzo rozczarowana tym jak tę sprawę załatwiono – mówi była pracownica biblioteki miejskiej w Słupsku.

Radny Daniel Jursza podkreśla, że chce poznać wyniki drugiej ankiety. – Będę zabiegał o to, żeby raport upublicznić. To była ankieta zrobiona przez firmę niezależną, wynajętą przez ratusz. Bardzo chciałbym się dowiedzieć, czy my się myliliśmy jako radni w ocenie sytuacji, czy jednak te nasze wnioski się pokrywały. Mam doniesienia graniczące z pewnością, że ta firma miała podobne wnioski jak my, ale bardzo chciałbym je poznać – mówi radny.

Dyrektor biblioteki miejskiej w Słupsku Danuta Sroka od czasu upublicznienia sprawy przez niemal pół roku była na zwolnieniu lekarskim. Mimo to na przykład odbierała w Poznaniu nagrodę na gali. Pytana o swój udział w uroczystości oraz sprawę stosunków międzyludzkich w bibliotece odpowiadała, że jest sprawą zmęczona, została źle oceniona i poważnie zastanawia się czy nadal pełnić funkcję dyrektora. W połowie roku wróciła do pracy.

Przemysław Woś/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj