Sensacja w Energa Basket Lidze. Faworyzowana Arka wreszcie znalazła godnego przeciwnika w lidze i przegrała z MKS-em Dąbrowa Górnicza 76:86. Zawiodła tak jak w przypadku meczów Eurocupu czwarta kwarta, którą gdynianie przegrali aż 14:29. 4 minutowy przestój w ostatniej kwarcie zapamiętają wszyscy.
A więc wreszcie w lidze Arkowcy znaleźli pogromcę. Skazywana na gładką porażkę MKS Dąbrowa Górnicza, lekceważona była tylko przed spotkaniem. W samym meczu postawiła twarde warunki, czaiła się tuż za plecami gospodarzy, by w kluczowym fragmencie meczu po prostu odskoczyć na kilkanaście punktów i to prowadzenie dowieźć do końca.
KOSZMARNE MINUTY
W sobotę trener Przemysław Frasunkiewicz znów rotował składem, dawał wytchnienie liderom, ale to po prostu nie przyniosło skutku. Ostatnie 6 minut meczu przejdzie do historii klubu jako najbardziej wyraziste oddanie pola rywalom przynajmniej na przestrzeni ostatnich sezonów. Gdynianie prowadzili 5 punktami by po prostu w pewnym momencie zapomnieć jak gra się w koszykówkę i dać rywalom zdobyć 18 punktów z rzędu przez 4 minuty. Rzecz w profesjonalnej koszykówce niewyobrażalna.
MKS pokazał, że kluby naszej rodzimej ligi nie będą tylko dostarczycielem łatwych punktów dla podopiecznych Przemysława Frasunkiewicza. Gracze Jacka Winnickiego sprawili ogromną sensację, a dla Arki jest to zimny prysznic i przestroga, że rywale przed rosłymi gdynianami nie będą uciekać.