Problem z komisjami wyborczymi w Gdańsku. Członków jednej z nich… poszukiwała Straż Miejska

Wiele komisji obwodowych w Gdańsku pracuje w minimalnym składzie, przewidzianym przez prawo, czyli 5-osobowym. Wcześniej, zgodnie z przepisami, zakładano, że komisje będą dziewięcioosobowe. W ostatnich dniach powołanych zostało 631 nowych członków – poinformował Komisarz Wyborczy w Gdańsku sędzia Marek Jasiński.

Sędzia Jasiński poinformował też, że ogólna liczba członków, pracujących w niedzielę w komisjach obwodowych w Gdańsku, wynosi 2059. Jak dodał, nabór na członków komisji był prowadzony do ostatniej chwili. Zgłoszenia były przyjmowane jeszcze w sobotę. W piątek Komisarz wystosował apel do wyborców, by ci zgłaszali się do pracy w komisjach. Po południu w niedzielę wszystkie komisje w Gdańsku, już po uzupełnieniu składu, pracowały bez zakłóceń.

POSZUKIWANI PRZEZ STRAŻ MIEJSKĄ

W sobotę w jednej z komisji trzeba było uzupełnić skład i na nowo wybrać przewodniczącego i jego zastępcę, gdyż ci nie stawili się na odbiór lokalu wyborczego. Po ich poszukiwaniach przez straż miejską, na wniosek Komisarza Wyborczego, Jasiński ostatecznie podjął decyzję o wymianie składu.

Sędzia Jasiński stwierdził, że prawo, dotyczące uzupełniania członków komisji, należałoby zmienić tak, by Komisarz Wyborczy mógł uzupełniać składy komisji obwodowych do pełnego składu dziewięciu osób, a nie, jak jest obecnie, do składu minimalnego.

DUŻO REZYGNACJI

W piątek Komisarz mówił, że w Gdańsku po pierwszej turze było bardzo dużo rezygnacji w komisjach obwodowych, zwłaszcza w tych dziennych. – Musieliśmy te składy uzupełniać. Jednocześnie w piątek poinformowałem Państwową Komisję Wyborczą, że mamy taki problem, i że powinna być gotowa na podejmowanie decyzji w trybie awaryjnym, gdyby wybory były zagrożone – powiedział. Jak wyjaśnił, Kodeks wyborczy nie przewiduje takiej sytuacji, że zabraknie chętnych do komisji obwodowych.

W Gdańsku na 199 obwodów głosowania, 180 to stałe obwody, w których powinny pracować dwie dziewięcioosobowe komisje. Jasiński wyjaśnił, że normalnie to komitety wyborcze szukają kandydatów do pracy w komisjach. Sytuacja, w której robi to komisarz, jest awaryjna – może on uzupełnić skład tylko do minimalnej wymaganej przez prawo liczby członków komisji – 5 osób. – W przypadku, gdy któraś z tych osób zrezygnuje w ostatniej chwili, znów powstaje problem – zaznaczył.

„NIEATRAKCYJNA DIETA”

Zdaniem Jasińskiego ludzie rezygnowali z pracy w komisjach, bo dieta za drugą turę tj. 150 zł „nie jest postrzegana jako atrakcyjna, tym bardziej po informacjach medialnych o tym, jak dużo pracy było przy pierwszej turze”.

Jednocześnie sędzia zapewnił, że praca przy drugiej turze jest „dużo prostsza”. – Nie mamy już trzech wyborów, ale mamy jedne wybory bezpośrednie prezydenta miasta. To jest tylko jedna karta do głosowania. Cała organizacja, liczenie są dużo prostsze – zapewnił.

 

PAP/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj