Podpalenie najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru hali malarni w Bytowie. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał, ale straty są ogromne, na ponad 9 milionów złotych.
Okazuje się, że chwilę przed wybuchem pożaru, doszło do włamania. Trzech zamaskowanych mężczyzn splądrowało dwa sejfy i ukradło 3 tysiące złotych. Później – jak twierdzi właściciel firmy – celowo podłożyli ogień.
Sprawców włamania zarejestrowały kamery monitoringu firmy Wireland. Na nagraniach widać trzech mężczyzn, którzy bardzo sprawnie poruszają się po budynku sąsiadującym ze spaloną halą. To biuro całego przedsiębiorstwa. Splądrowano wiele pomieszczeń, w tym najważniejsze z dwoma sejfami. W kasetkach były 3 tysiące złotych.
Źródło: Firma Wireland
KRADZIEŻ I POŻAR
Właściciel firmy podejrzewa, że złodziejom nie wystarczył rabunek. – Nie wiem kto to zrobił, czy to była kradzież sfingowana, podpalenie sfingowane. Może złośliwości, aby pokazać, nie idź do przodu, nie buduj się więcej – twierdzi Henryk Recław, prezes firmy Wireland.
„ZŁODZIEJE WIEDZIELI”
Jak podkreśla właściciel zakładu, złodzieje bardzo dobrze znali układ budynku. Wiedzieli, z której strony można do niego wejść i gdzie są słabe strony zabezpieczeń. Działalność włamywaczy zarejestrowało ponad 40 kamer. – To policja oczywiście będzie ustalać, jak doszło do kradzieży i pożaru. Natomiast według mnie, to jest duże prawdopodobieństwo, że złodzieje wiedzieli, że jest impreza firmowa w pobliżu zakładu. Wiedząc, że jestem obok, być może chcieli odwrócić moją uwagę, gdybym nagle chciał iść do biura, ale ten pożar wymknął im się spod kontroli – dodaje Henryk Recław.
PROKURATURA WYJAŚNIA
Prokuratura Rejonowa w Bytowie potwierdza w rozmowie z Radiem Gdańsk, że jedną z głównych hipotez śledztwa jest celowe podpalenie. – Potwierdzam, że tego dnia zostało dokonane włamanie do pomieszczeń biurowych, w wyniku którego skradziono pieniądze. Sprawa, która jest prowadzona, zarówno kradzieży, jak i pożaru, jest objęta jednym postępowaniem – mówi Ryszard Krzemianowski, prokurator rejonowy w Bytowie.
Śledczy czekają teraz na opinię biegłego, aby ostatecznie potwierdzić wątek celowego podłożenia ognia. Sprawcom za ten czyn może grozić do 12 lat więzienia.
OGROMNE STRATY
Pożar doszczętnie zniszczył halę o powierzchni 2,5 tys. m2, razem z całym wyposażeniem i sprzętem, w tym m.in.: dwiema liniami malarniczymi, kabinami malarniczymi, śrutownią i pomieszczeniem magazynowym. W czasie akcji gaśniczej, zawaliła się metalowa konstrukcja dachu. Aktualnie straty szacowane są na 9,5 mln złotych.
Paweł Drożdż/mili