To miał być typowy mecz o poprawę nastrojów, zachowanie honoru i podreperowanie bilansu w tabeli. Koszykarze Arki nie musieli, ale na pewno chcieli wygrać z Albą Berlin w Eurocupie, by udowodnić, że w europejskich pucharach nie są tylko chłopcem do bicia. Niestety marzenia to jedno, a rzeczywistość drugie – Arka przegrała 64:76.
W większości spotkań Arka spisywała się bardzo dobrze, ulegając rywalom dopiero w końcówce. Sportowa złość nakazywała więc powalczyć nie tyle o punkty co o… sprawiedliwość. Bilans 1 zwycięstwa i 7 porażek nie odzwierciedlał dobrej postawy gdyńskiej drużyny, a przecież żaden z rywali nie miał z Arką łatwo.
NIEMCY ZBYT SILNI
Niestety we wtorek Alba grała wybornie w obronie, wymuszając na Arce wiele strat. Konsekwencją tego był także lęk do podejmowania ryzyka w ataku. Goście od początku prowadzili kilkunastoma punktami
i tę przewagę utrzymali przez całe spotkanie. Dodatkowo pierwszy raz od wielu meczów słabsze zawody rozegrał amerykański gracz Arki Josh Bostic – jego 8 punktów i kilka strat to na pewno inne granie niż to, do którego przyzwyczajał wcześniej. Rolę strzelca w zespole Arki przejął odradzający się Deividas Dulkys. Litewski skrzydłowy trafił aż 6 trójek a cały mecz zakończył z dorobkiem 21 punktów.
Występ Arki przeciwko Albie był jednak szczytem aktualnych możliwości zespołu z Trójmiasta. Widać to było po postawie młodego Marcela Ponitki – ambitnego, nieustępliwego, ale koszmarnie zmęczonego w ostatniej kwarcie. On i jego koledzy włożyli mnóstwo sił by dotrzymać tempa Albie, jednak rywal ze stolicy Niemiec okazał się zbyt klasowy. Wyznacznikiem tej klasy był chociażby reprezentant Niemiec, Niels Giffey który wprawdzie kilka lat temu odbił się od ściany w Memphies Griezlies i Utah Jazz w NBA, ale w Albie jest gwiazdą i potwierdził to w Gdynia Arenie liczbą 18 zdobytych punktów.
KIBICE DAJĄ KREDYT ZAUFANIA
Cieszy, że mimo znikomej rangi meczu, trybuny nie świeciły pustkami. Kibice zdali egzamin wierności drużynie, co na pewno nie było łatwe przy aktualnym bilansie. Teraz pozostaje jeszcze wiara w powtórzenie wygranej nad Limoges i zakończenia tegorocznej przygody europejskiej dwoma zwycięstwami. A później batalia w lidze, która na pewno tak trudna nie będzie.
Paweł Kątnik