„Doglądaj z góry naszych spraw, a my będziemy troszczyć się o siebie wzajemnie i o Twój, nasz Gdańsk”

Podczas uroczystości pogrzebowych przemawiała także Aleksandra Dulkiewicz, która pełni obowiązki prezydenta Gdańska.

– Droga rodzino prezydenta, rodzicie, Tereso, Ryszardzie, kochana Magdo, droga Tuniu, Tereniu, Piotrze. Kochane gdańszczanki, kochani gdańszczanie.

Mam przed oczyma słynny tryptyk Hansa Memlinga, Sąd Ostateczny, który niegdyś znajdował się w tej pięknej świątyni, a dziś eksponowany jest w Muzeum Narodowym w Gdańsku. C centralnej jego części, na tęczy, zasiada Chrystus. Dusze błogosławionych od potępionych oddziela Archanioł Michał w zbroi przy użyciu wagi i pastorału. Wierze z całego serca, że nasz prezydent, Paweł Adamowicz, ciężarem swoich dobrych uczynków przeważył wagę na stronę dobra i po kryształowych schodach wszedł do Królestwa Bożego. A tam czekali na niego gdańszczanie: Jan Heweliusz,  Maciej Płażyński, Arkadiusz Rybicki, Tadeusz. Gocłowski, Olga Krzyżanowska.

Paweł Adamowicz miał gdańskość w swoim DNA, choć jego rodzina pochodzi z Wileńszczyzny. Gdańska tożsamość stała się jego tożsamością tak dalece, że uczynił ją jednym z najważniejszych przesłań swojej prezydentury. Na pytanie dziennikarzy, dlaczego ludzie stoją godziny w kolejce, żeby być przez sekundę przy trumnie, jedna z kobiet odpowiedziała „nauczył mnie być dumną z tego, że jestem gdańszczanką”

To właśnie fakt, że jego rodzina była przychodźcami sprawił, że Paweł Adamowicz był wrażliwy na tych, dla których Gdańsk stawał się nową ojczyzną. Regularnie przyjmował do Gdańska co najmniej jedną rodzinę z Kazachstanu, Uzbekistanu, osobiście szukał dla nich pracy, mieszkań, szkół dla dzieci, pomagał rozwiązywać problemy, interesował się ich losem, bo gościnność to gdański przymiot.

Szczęśliwie w życiu przydarzyła się Pawłowi Solidarność, która obudziła w nim świadomego obywatela. Hasło „Gdańsk, miasto wolności i solidarności”, odmieniane przez niego przez wszystkie przypadki, to nie tylko frazes. Paweł Adamowicz wierzył w solidarność, w zgodne działanie we wspólnej sprawie, pełne uważności i szacunku. Wierzył też w wolność i indywidualne ludzkie wybory, które opowiadają się po stronie dobra.

Niewielu wie, że przez ostatnie kilkadziesiąt lat Paweł prywatnie wspierał troje sierot w Kongo i Rwandzie. Z jego głębokiej wiary wypływał też szacunek do drugiego człowieka, niezależnie od dzielących różnic. Nikogo nie wykluczał, bo otwartość to kolejna gdańska cnota. Paweł Adamowicz na trwałe odmienił nasze miasto. Pracowitość, punktualność, poszukiwanie nowych inspiracji i żelazna konsekwencja sprawiły, że Gdańsk jest jednym z najwspanialszych miejsc do życia w Polsce.

Kochany szefie, drogi Pawle. Musiałeś widzieć z góry, pewnie lekko uśmiechając się, bo zawsze byłeś skromny, jak w obliczu Twojej śmierci wiele gdańszczan płakało i opowiadało o Twoich dokonaniach z wdzięcznością. Starsza od Ciebie pani mówiła, że byleś dobry jak ojciec. Musiałeś widzieć, jak w wielu miastach w Polsce manifestowano dla Ciebie przeciw agresji.

Jak ukoić żal po stracie? Pamięcią. Pamiętajmy całe dobro, którego doświadczyliśmy od naszego prezydenta. Pamiętajmy niedowierzanie, które towarzyszyło nam po ataku nożownika. Ból straty, bezsilność wobec agresji. Pamiętajmy, jak łamał się głos i łzy same napływały do oczu. Pamiętajmy, jakie wtedy postanowienia czyniliśmy sami przed sobą. Miejmy dobrą pamięć, bo pamięć zobowiązuje. I róbmy wszystko, by być taką wspólnotą, o jaką walczył Paweł Adamowicz. Przekonujmy się siłą argumentów, a nie argumentami siły. Okazujmy sobie dobro na co dzień, a nie od święta. Żyjmy lepiej ze sobą i dla siebie.

Kochany szefie, drogi Pawle. Doglądaj z góry naszych spraw, a my, tutaj na miejscu, będziemy troszczyć się o siebie wzajemnie i o Twój, nasz Gdańsk. Wypełnimy Twój testament, bo Gdańsk to przecież najcudowniejsze miasto na świecie. Do zobaczenia – powiedziała podczas uroczystości Aleksandra Dulkiewicz.

 

Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj