Rekordowo niski deficyt budżetowy za ubiegły rok. Czy można to nazwać sukcesem?

Deficyt wyniósł 10 miliardów 400 milionów – poinformowała minister finansów Teresa Czerwińska. Ten wynik to jedna czwarta planów. Szefowa resortu finansów zaznaczyła, że ubiegłoroczne dochody sięgnęły 380 miliardów złotych, a wydatki przekroczyły 390 miliardów złotych. Jak powiedziała Teresa Czerwińska, dobre wyniki to między innymi efekt korzystnej sytuacji na rynku pracy. Czy to sukces? Co trzeba zrobić, by taka sytuacja się utrzymała? Gośćmi Iwony Wysockiej w audycji Ludzie i Pieniądze byli Jakub Kaszuba, prezes BASE i Marek Krzykowski, menadżer i wykładowca SGH.

– Po pierwsze – to jest sukces. Ale z drugiej strony te wszystkie programy społeczne i cała polityka prowadzą do tego, że wydatki są relatywnie duże. Na razie nie kumulujemy środków na gorsze czasy. Dopóki koniunktura będzie dobra, możemy myśleć, że jest to właściwy trend. Są jednak symptomy, które mogą niepokoić i musimy je mieć na uwadze – mówił Marek Krzykowski.

– Jak najbardziej, jest to nasz sukces. Chciałbym jednak, żebyśmy myśleli o przyszłości, bo rynek pracy jest rozgrzany do czerwoności. Koszty pracy dla przedsiębiorców rosną, a wydajność już nie rośnie tak szybko, jak koszty. Mamy ryzyko, o którym trzeba pomyśleć. Dobrze by było usłyszeć od rządu, jaki jest plan na przyszłość. Wiele krajów ma już nadwyżkę i redukuje swoje zadłużenie. My nie możemy robić tak w nieskończoność – dodał Jakub Kaszuba.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj