Piłkarzom ręcznym Wybrzeża nie udało się sprawić niespodzianki. W piątek gdańszczanie przegrali przed własną publicznością z wicemistrzem Polski – Orlen Wisłą Płock 21:26. Po pierwszych fragmentach piątkowego spotkania trudno było wskazać faworyta. Tym, przed spotkaniem, była ekipa wicemistrzów Polski z Płocka, ale od początku gdańszczanie postawili przyjezdnym twarde warunki. Rzucanie w hali AWFiS rozpoczął Adrian Kondratiuk, chwilę później do remisu doprowadziła Wisła. Pierwszy kwadrans spotkania to wymiana cios za cios. Po 20. minutach coraz wyraźniej do głosu zaczęli dochodzić goście. Płocczanie zaczęli wykorzystywać potknięcia gospodarzy, a ci zaczęli razić nieskutecznością. Do przerwy prowadzili w Gdańsku 16:12, a była to głównie zasługa bramkarza Adama Morawskiego, który popisał się kilkoma świetnymi interwencjami.
LEPSZA GRA, ODWAGI MNIEJ
Po zmianie stron to Orlen Wisła jako pierwsza rzuciła bramkę, ale w kolejnych minutach dominowali gdańszczanie. Celnie do bramki gości trafiali Sulej, Wróbel i Komarzewski, i tym samym Wybrzeże zmniejszyło starty do dwóch bramek. Przez kolejne minuty drużyny wymieniały się ciosami. Na kwadrans przed końcem płocczanie prowadzili 20:17. Gdańszczanie jednak się nie poddali. Do końca walczyli o jak najkorzystniejszy rezultat. Na 10 minut przed zakończeniem meczu byli bliscy doprowadzenia do remisu, ale kolejny raz zabrakło skuteczności m.in. w rzutach lidera drużyny Adriana Kondratiuka.
CHMIELIŃSKI ZACZĄŁ BRONIĆ, WISŁA RZUCAŁA CELNIEJ
W drugiej części spotkania o wiele więcej drużynie dał w bramce Artur Chmieliński, ale wiązało się to także z grą defensywy, która wyglądała o wiele lepiej, niż w pierwszej części meczu. W kluczowych momentach spotkania Wisłą udowodniła, że jest zespołem bardziej ułożonym i doświadczonym. Na pięć minut przed końcem przyjezdni kolejny raz powiększyli przewagę do trzech bramek i wygraną w tym meczu Wiśle mógł zabrać tylko cud. Ostatecznie cudu nie było. Gdańszczanie, po wyrównanym meczu, przegrali z Orlen Wisłą Płock 21:26.
lus