Grzegorz Braun, kandydat na prezydenta Gdańska: „Przyjechałem zdemontować układ gdański”

DSC 4436

– Uwielbiam Gdańsk. Jak każdy normalny Polak noszę to miasto w jakiejś części swojego serca, swojego umysłu i świadomości historycznej. Na temat Gdańska mam sporo przemyśleń, które i tu mogłyby okazać się oryginalne – przekonywał Grzegorz Braun w rozmowie z Arturem Kiełbasińskim. 
– To, że układ gdański rządzi, że mafie, służby i loże są właścicielami tego dziwnego rezerwatu, to fakt notorycznie potwierdzany i powszechnie znany. Gdańsk trzeba oddać gdańszczanom – apelował w swoim stylu Braun.

Kandydat na prezydenta miasta twierdził, że w Gdańsku do wyjaśnienia jest wiele spraw z przeszłości, jednak nikt do tego nie dąży. – Nawet CBA i ABW traktują Gdańsk, jakby leżał poza ich jurysdykcją – przekonywał.

– Proszę zapytać gdańszczan o nierozwiązaną kolejną dekadę sprawę biletu przesiadkowego, o uprzywilejowaną kastę urzędników, która od prezydenta dostała abonament na bezpłatne miejsca parkingowe, podczas gdy zwykli śmiertelnicy muszą się nagimnastykować, żeby pod swoim domem postawić własny samochód. Mieszkańcy Wrzeszcza opowiadają mi, jak kolejny rok trwa sprawa szybkiego tramwaju z południowych dzielnic Gdańska. Wszystko to składa się na obraz miasta dla wybranych, w którym urząd decyduje o tym, kogo dopuszcza do fruktów, do konsumowania owoców sukcesu. Zwykli gdańszczanie są tutaj ewidentnie ludźmi drugiej kategorii – twierdził Braun. 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj