Dla losów awansu ten mecz nie miał już żadnego znaczenia. Biało-czerwoni wygrali ze słabymi Holendrami 85:76, pieczętując w Ergo Arenie awans do koszykarskich Mistrzostw Świata w Chinach. Kibice koszykówki w Polsce czekali na ten awans… 52 lata.
Polacy do niedzielnego meczu przystąpili w atmosferze fety. Awans do finałów zapewnili sobie już w Varażdinie, wygrywając z Chorwacją na wyjeździe kilka dni przed meczem z Holendrami na polskiej ziemi.
BOHATEROWIE JAK Z KINA
Z zakończonych w poniedziałek eliminacji mógłby powstać dobry film dokumentalny. Kadra Mike’a Taylora zaliczała przez ostatnie miesiące wzloty i upadki, nieraz zaprzeczając wszelkiej sportowej logice. Jak wówczas, gdy przegrała sensacyjnie na wyjeździe z Węgrami. Albo wtedy, gdy pokonywała u siebie Chorwację z czterema graczami NBA w składzie.
Fot. Radio Gdańsk / Jacek Klejment
Ostatecznie jej charakter ujawnił jednak ten drugi, wyjazdowy mecz z Chorwacją. Biało-czerwoni sparaliżowani początkowo stawką, przegrywali już 0:14. Zamiast dać wdeptać się w parkiet, szybko wyciągnęli wnioski, by końcówkę rozstrzygnąć na swoją korzyść.
LAMPE ZAWIÓDŁ
Jest jednak mała rysa na tym pozytywnym życiorysie. To Maciej Lampe, który był ważnym elementem tej reprezentacji, jednym z jej liderów. W poniedziałek nie było go w Ergo Arenie bo… kontuzja nie pozwoliła mu wystąpić. Tyle że zgrupowanie opuścił na kilka godzin przed meczem. Dla niego to może wyższy komfort, wygoda w postaci szybszego powrotu do zagranicznego domu. Dla – kadry cios wizerunkowy i dowód, że w gronie 12 reprezentantów jest człowiek, który niekoniecznie za kadrę gotów byłby wylać ostatnie poty. W poniedziałek zrezygnował ze wspólnej celebracji tego, co razem osiągał z kolegami przez ostatnie kilkanaście miesięcy.
Fot. Radio Gdańsk / Jacek Klejment
TERAZ SELEKCJA
Ale tam gdzie kończy się celebra, zaczyna walka o wyjazd na jesienny turniej. Dla wielu koszykarzy niepewnych nominacji, mecz z Holandią był szansą do udowodnienia Mike’owi Taylorowi swojej przydatności. Tak jest w przypadku Dariusza Wyki, środkowego Arki Gdynia, który w kadrze zadebiutował w meczu z Chorwacją. Wówczas jeszcze punktów nie zdobył, ale przeciwko Holandii firmowym rzutem za trzy uzyskał premierową dla siebie zdobycz.
Wyka w rozmowie z Radiem Gdańsk deklarował, że dołoży wszelkich starań, by do Chin pojechać, ale nie będzie liczył na nieszczęście kolegów, tylko swoją wyborną formę. W niedzielę do wyjazdu może się nie przybliżył, ale też na pewno nie pogrzebał swoich szans.
Wypada jeszcze wyróżnić indywidualnie tych, którzy pokazali się w ostatnim meczu z dobrej strony. Przeciwko Holandii znów aspiracje do bycia liderem potwierdził Adam Waczyński – 18 punktów.
POWALCZMY O LEPSZE JUTRO
Na Mistrzostwach Świata faworytami, ba, nawet czarnym koniem, z pewnością nie będziemy. Ale znalezienie się w tym gronie po 52 latach bezskutecznych prób jest ogromnym sukcesem, wykraczającym poza obecny stan posiadania polskiej koszykówki. Jeśli uda się zaprezentować tam dobrą koszykówkę i ugrać choćby jedno, dwa cenne zwycięstwa, to z Azji wrócimy z poczuciem dobrze wykonanej misji.
Fot. Radio Gdańsk / Jacek Klejment
Paweł Kątnik