Gdyński port notuje kolejne rekordy. Niedawno wpłynął tam najdłuższy w historii terminalu kontenerowiec Charlotte Maersk, a we wtorek w Gdyni zjawi się Cap San Juan, który ma jeszcze większą ładowność i nośność od wspomnianej jednostki. Co się stało, że w ciągu miesiąca w tym porcie goszczą dwa tak duże statki? Z Arturem Kiełbasińskim rozmawiali Wioletta Kakowska-Mehring z portalu Trojmiasto.pl oraz Piotr Stareńczak z serwisu PortalMorski.pl.
– Prom, który wpływa dzisiaj, jest rekordowy dla Gdyni, ale jednocześnie pod względem ładowności prawie dwa razy mniejszy od jednostek, który gościły w porcie w Gdańsku. Wizyty wielkich kontenerowców w Gdyni są w dużej mierze efektem kongestii w DCT w Gdańsku. Są tam pewne problemy z odwozem kontenerów i wydajnością przeładunków na nabrzeżach. Ciągle widać potencjał do rozwoju. Parę lat temu pytało się – po co tyle infrastruktury? Teraz okazuje się, że jest jej za mało – zauważył Piotr Stareńczak.
– Należy się cieszyć, że jest ruch w trójmiejskich portach. Obawialiśmy się, że Gdynia straci na tym, że Gdańsk się rozwija, ale – jak widać – tym tortem można się podzielić i oba porty są w stanie dobrze funkcjonować – mówiła Wioletta Kakowska-Mehring.