Ogromna ferma na 40 tys. sztuk trzody chlewnej ma powstać w powiecie sztumskim. Inwestor czeka już tylko na decyzję środowiskową. – Ta inwestycja zablokuje turystyczny potencjał naszej miejscowości – mówią mieszkańcy Waplewa Wielkiego. Obawiają się też o swoje zdrowie, dlatego protestują przeciw budowie.
„Budowa centrum badawczo-rozwojowego hodowli trzody chlewnej wraz z biogazownią” – tak brzmi pełna nazwa inwestycji, która ma być realizowana w Waplewie Wielkim. Ma tam powstać 12 budynków inwentarskich na 40 tys. sztuk trzody chlewnej.
– To jest centrum badawczo-rozwojowe, ale tylko z nazwy. Chodzi o masową, komercyjną produkcję – twierdzi Bronisława Pieczunka, radna gminy Stary Targ.
MIESZKAŃCY PRZECIWNI
Rocznie w zakładzie mają powstawać ponad 73 tys. metrów sześciennych gnojowicy, która podziemnym rurociągiem będzie trafiać do biogazowni. W zamkniętych instalacjach ma powstawać rocznie 700 tys. metrów sześciennych biogazu. Oprócz tego w Waplewie Wielkim staną 23 silosy na paszę. Inwestorem jest firma z okolic Bydgoszczy.
– Smród, problemy zdrowotne, spadek wartości nieruchomości – wyliczają negatywne aspekty życia w sąsiedztwie hodowli mieszkańcy miejscowości. – Ogromna ferma ma powstać w odległości 250 metrów od najbliższych zabudowań. Lokalna społeczność dosadnie wyraziła już swoją opinię. Jest przeciwna tej inwestycji – mówi Łukasz Merchut, radny powiatu sztumskiego z Waplewa.
Inwestorowi nie udało się przekonać mieszkańców dofinansowaniem klubu sportowego, miejscowej parafii czy inwestycjami w infrastrukturę. – My po prostu nie chcemy tutaj smrodu. Obawiamy się o zdrowie, o komfort życia naszych dzieci i osób starszych – Edyta Kotkiewicz, mieszkanka Waplewa Wielkiego.
„NIE NARUSZA STANDARDÓW”
Projekt inwestycji przeanalizowała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku, która wydała swoje zalecenia odnośnie do jej realizacji. – Planowane przedsięwzięcie nie narusza standardów jakości powietrza poza terenem, do którego użytkownik posiada tytuł prawny. Nie wpłynie też na stan klimatu akustycznego środowiska – wynika z raportu o oddziaływaniu na środowisko.
Chlewnie i biogazownia powstaną na około 10 hektarach terenu położonego w sąsiedztwie lasów. – Aktualnie teren inwestycji stanowi pole uprawne. […] W otoczeniu znajdują się rozległe obszary upraw rolnych, głównie zbóż. W sąsiedztwie działek inwestycyjnych, w kierunku północnym, znajduje się żwirownia odkrywkowa – czytamy w dokumentacji.
CHODZI O TURYSTYKĘ
Jak mówią mieszkańcy, w rzeczywistości chodzi jednak nie o żwirownię, a o teren rekreacyjny, który zaczął powstawać nad jeziorem. Są też obawy, że chlewnie negatywnie wpłyną na działalność mieszczącego się w zabytkowym dworze Muzeum Tradycji Szlacheckiej, które jest oddziałem Muzeum Narodowego w Gdańsku.
– Dziś turyści wyjeżdżają od nas zadowoleni i dlatego wracają. Czy ktokolwiek będzie chciał wrócić do smrodu? – pyta Andrzej Gałęzewski, który prowadzi w okolicy ośrodek wypoczynkowy. – Ta inwestycja będzie ogromnym ciosem dla turystyki na tym terenie. Zniszczy plany wszystkich, którzy chcą wykorzystać lub już wykorzystują walory przyrodnicze naszego regionu – dodaje.
Fot. Radio Gdańsk/Wojciech Stobba
WYMIJAJĄCO LUB BEZ ODPOWIEDZI
Po przeprowadzonym postępowaniu wójt gminy Stary Targ musi wydać decyzję środowiskową w sprawie inwestycji. – Muszę działać zgodnie z prawem. Moje prywatne zdanie nie ma tu znaczenia – mówi wymijająco wójt Wiesław Kaźmierczak, zapytany o opinię w tej sprawie. Decyzja środowiskowa ma zostać wydana w najbliższych dniach.
Z prośbą o komentarz w sprawie oddziaływania inwestycji na środowisko zwróciliśmy się do firmy budującej fermę. Poprosiliśmy też o odniesienie się do obaw mieszkańców. Nie otrzymaliśmy jednak żadnej odpowiedzi.
KOLEJNA PRÓBA
Bliźniacza inwestycja, realizowana przez tego samego przedsiębiorcę, miała powstać w okolicach Olecka w województwie warmińsko-mazurskim. Po protestach mieszkańców oraz odmowie uzgodnienia warunków realizacji przedsięwzięcia wydanej przez RDOŚ w Olsztynie, tamtejsi urzędnicy wydali odmowną decyzję środowiskową.
Inwestor odwołał się od niej do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które w listopadzie ubiegłego roku uchyliło decyzję gminy i skierowało sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Wojciech Stobba/mk