Siatkarze Trefla z dwunastą porażką w tym sezonie PlusLigi. Gdańszczanie przegrali z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie 1:3. Kluczowym momentem była końcówka trzeciego seta. Gra toczyła się na przewagi, zwycięsko wyszli z niej goście, a gdańszczanom nie udało się drugi raz w meczu doprowadzić do remisu.
Pierwszy set był w wykonaniu Trefla po prostu fatalny. Tak jak na trybunach słychać było głównie gości, tak przyjezdni dominowali również na parkiecie. W szczytowym momencie prowadzili nawet 19:10. Gdańszczanie zupełnie nie radzili sobie z tym, jak rozgrywał Michal Masny, mieli też problemy w przyjęciu i ostatecznie przegrali 17:25.
Fot. Jacek Klejment / Radio Gdańsk
PRZETRWALI TRUDNY MOMENT
Trefl obudził się w drugim secie. Początek nie był może optymistyczny, bo rywale prowadzili 3:1, ale gdańszczanie niedługo później doprowadzili do remisu 7:7 i przejęli inicjatywę. Tak naprawdę mieli jeden trudniejszy moment, kiedy przyjezdni z Zawiercia wyrównali przy stanie 19:19, ale Andrea Anastasi zareagował przerwą na żądanie i jego podopieczni opanowali sytuację. Odbudowali przewagę dwóch punktów, którą mieli przez większość seta, a w końcówce jeszcze odskoczyli i wygrali 25:21.
PECHOWA KLUCZOWA KOŃCÓWKA
Wyglądało na to, że Trefl napędził się dobrą drugą partią, bo w trzeciej raczej przeważał. Gdańszczanie prowadzili 15:13 i mieli dość komfortową sytuację, ale od tego momentu pozwolili rywalom na zdobycie sześciu punktów z rzędu i wtedy z kolei wydawało się, że już losów seta nie odwrócą. A jednak rzucili jeszcze gościom wyzwanie i do remisu doprowadzili już przy stanie 20:20. Od tego momentu gra toczyła się punkt za punkt, Trefl prowadził nawet 23:22, ale oddał rywalom inicjatywę i musiał bronić piłki setowej przy grze na przewagi. Pierwsze trzy próby były udane, gospodarze doprowadzali do remisu po 24, 25 i 26, ale za czwartym razem siatkarze Aluronu Virtu Warty byli skuteczni i zwyciężyli 28:26. Te kilka akcji było kluczowych dla dalszego rozwoju meczu.
Fot. Jacek Klejment / Radio Gdańsk
ZABRAKŁO NIEWIELE
Po wygranej końcówce rozpędzili się goście i czwarty set rozpoczęli od prowadzenia 6:2. Trefl, jakby oszołomiony, długo nie mógł się otrząsnąć. Czteropunktową przewagę zawiercianie utrzymywali do stanu 11:7. Impulsem była imponująca „czapa” – blok Muzaja na jednym z rywali. Gdańszczanie się przebudzili i, po asie serwisowym atakującego, zmniejszyli stratę do jednego „oczka” – 12:13. Ciekawym momentem była akcja, w której Muzaj skupił na sobie jeszcze więcej uwagi, bo… przyjął serwis nogą i zrobił to niemal perfekcyjnie. Gospodarze zdobyli punkt, a zawodnik sam z niedowierzaniem kręcił głową, że to się w ogóle udało. W międzyczasie toczyła się walka o doprowadzenie do remisu i udało się – po „kiwce” Nikoli Mijailovicia było 18:18. Kolejne dwie akcje padły jednak łupem gości. Po raz kolejny Trefl się nie poddał i jeszcze bliżej końca seta doprowadził do remisu, tym razem po 23. Wtedy jednak skutecznie zaatakowali goście, w kolejnej akcji – poprzedzonej przerwą na prośbę trenera Anastasiego – obili blok i wygrali set 25:23, a cały mecz 3:1.
To dwunasta w tym sezonie porażka Trefla. Gdańszczanie mają na koncie także dziewięć zwycięstw i zajmują dziesiątą pozycję w tabeli. W teorii awans do fazy play-off jest jeszcze możliwy, ale, jak sami gdańszczanie mówili przed meczem, jeżeli chcą walczyć o medale, muszą takie mecze wygrywać.