Przyczyną utrudnień w mieście zamknięcie ulic Dworcowej i Nowowiejskiego, którymi część kierowców omijała zatory na Grunwaldzkiej. – Zamknięcie drogi było nieuniknione – tłumaczą władze Pruszcza Gdańskiego.
Od początku tygodnia, a więc od kiedy przejazd ulicami został zamknięty, korki sparaliżowały przebiegającą przez środek miasta ulicę Grunwaldzką. „W tym korku do Pszczółek jedzie się godzinę i 40 minut, a normalnie 20”. „Jest masakra. Do pracy od strony Gdańska jeżdżę 10 minut, a tak to prawie godzinę” – mówią kierowcy.
POTRZEBNA INWESTYCJA
Bartosz Gondek, rzecznik burmistrza twierdzi, że na szali jest bezpieczeństwo przeciwpowodziowe. – Remontujemy przepust Strugi Gęś i podnosimy wały. Niestety tej inwestycji nie dało się uniknąć. Czekaliśmy na nią z niepokojem i utęsknieniem, bo to miejsce w mieście regularnie zalewa. To trzeba było zrobić poprzez całościowe zamknięcie – tłumaczy rzecznik.
MA POMÓC REGULACJA ŚWIATEŁ
Według szacunków drogowców, z Dworcowej korzysta nawet 1/3 aut przejeżdżających przez Pruszcz Gdański. Obiecują, że postarają się wyregulować światła u zbiegu Grunwaldzkiej z Zastawną i Nowowiejskiego, tak, by udrożnić główny ciąg. Z uciążliwościami związanymi z remontem trzeba będzie zmagać się do połowy maja. Urzędnicy nie chcą zadeklarować, że uda się je zakończyć wcześniej.
W kolejnym etapie inwestycji powiązanej z budową węzłów integracyjnych od 13 do 19 maja zwężona będzie ulica Sikorskiego przy torach kolejowych.
Sebastian Kwiatkowski/mmt