Gdański radny Prawa i Sprawiedliwości Kacper Płażyński nie wyklucza zawiadomienia do prokuratury w sprawie Gdańskich Nieruchomości. Jego zdaniem w zakładzie dochodziło do kradzieży paliwa. Dyrekcja odpiera zarzuty.
Na początku tygodnia lider klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska Kacper Płażyński poprosił prezydent Gdańska o spotkanie z jego klubem. Podczas spotkania Kacper Płażyński chce omówić między innymi kwestię gospodarki komunalnej miasta.
Od spotkania z prezydent Gdańska Kacper Płażyński uzależnia następne kroki wobec Gdańskich Nieruchomości. Rozważa zawiadomienie do prokuratury, gdyż jego zdaniem mogło dojść do kradzieży paliwa. Jak mówi, raport przedstawiony przez dyrekcję zakładu wykazuje, że kilometrówki zostały nieprawidłowo rozliczane. – Nie widzę innej drogi – mówi Kacper Płażyński.
SPOTKANIE PRZEWODNICZĄCYCH KLUBÓW
– W trakcie zaprzysiężenia pani prezydent zapowiadała wolę dialogu ze wszystkimi radnymi w Radzie Miasta. Teraz zwróciła się z zaproszeniem do wszystkich przewodniczących w Radzie Miasta z prośbą o rozmowy dla dobra Gdańska. Zaproszenie jest na 4 kwietnia na godzinę 15:00 w magistracie – mówi Olimpia Schneider z biura prasowego Urzędu Miejskiego.
„TO NIE BYŁA KRADZIEŻ”
Dyrektor Gdańskich Nieruchomości Przemysław Guzow zaprzecza jakoby dochodziło do kradzieży. – W sposób niewłaściwy ewidencjonowane były przejazdy samochodami – mówi. – To nie była kradzież. To była niewłaściwa ewidencja zdarzeń, wynikająca z korzystania z samochodu służbowego. Ktoś powinien robić to na bieżąco. Nie było to określanie do końca precyzyjnie. W przypadku stwierdzonego niedoboru, po wyliczeniu tej kwoty, osoba za to odpowiedzialna została tą kwotą obciążona. Podkreślam: nie było mowy o kradzieży paliwa, tylko o niewłaściwym ewidencjonowaniu – dodaje.
Przemysław Guzow zwrócił się o zlecenie dodatkowego audytu do wiceprezydenta Piotra Grzelaka.
BRAK ŚRODKÓW NA REMONTY
Swoje zastrzeżenia do działania Gdańskich Nieruchomości mają także lokalni działacze społeczni.
– Do Stowarzyszenia Waga zgłosiła się kobieta, która doświadczała przemocy. Przez to, że była w ciężkiej depresji, nie była w stanie spłacać długów, miała nakaz eksmisji – mówi Elżbieta Jachlewska ze Stowarzyszenia Waga. – Interweniowałam u świętej pamięci prezydenta Pawła Adamowicza, który skierował nas jeszcze do GZNK i sprawa skończyła się szczęśliwie, ale my zaczęłyśmy od najwyższego szczebla. Ta sytuacja pokazała nam, że w Gdańskich Nieruchomościach brakuje komórki albo dobrej woli urzędników i urzędniczek, żeby pomóc osobom w takiej sytuacji, które nie są w stanie napisać pisma. Wiemy, że są prace interwencyjne, że można odrobić czynsz, ale nie każdy jest zdrowy. Najpierw trzeba wyzdrowieć i ten czynsz można spłacić. Może warto stworzyć komórkę albo powołać osobę dla mieszkańców i mieszkanek, którzy z tą papierologią nie są sobie w stanie poradzić – dodaje była kandydatka na prezydenta Gdańska.
– Jako radna kadencji 2010-2014 wiem, że te instytucje obsługując mieszkańców przyjmują pewien rodzaj taktyki ochronnej, czyli albo nie odpowiadają, albo nie reagują, bo nie mają oferty, jeśli chodzi o remonty – mówi Jolanta Banach z Lepszego Gdańska. – W moim czasie likwidowano dotację na remonty. Dla mnie Gdańskie Nieruchomości powinny podlegać głębokiej zmianie, ale przede wszystkim potrzebny jest audyt tej instytucji, bo mamy tu wiele do zrobienia – dodaje.
– Pamiętam sprawę ulicy Legnickiej, która była popisem niekompetencji ówczesnego GZNK, kiedy mieszkańcy byli nieprofesjonalnie informowani o tym, ze ich lokale będą wyburzane – mówi Jędrzej Włodarczyk, były radny dzielnicy Siedlce i działacz Lepszego Gdańska. – Dopiero po interwencji mediów i radnych GZNK zmieniało nastawienie. Zawsze porównywałem ich do Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni na korzyść GZDiZ, z czego wynikał nasz, Lepszego Gdańska, postulat, żeby połączyć obie instytucje, które zajmują się podobnymi obszarami – dodaje.
Posłuchaj materiału: