– Nasza gospodarka będzie rozwijała się w tempie 3-4 proc. Reszta Europy ma rozwijać się w tempie 1 proc. Inni będą więc ślimaczyć się po drodze, a my pojedziemy autostradą 160 km/h – wyjaśniał Mateusz Morawiecki.
– Kto miesiąc temu po pierwszych skokach Kubackiego i Stocha, że zdobędą mistrzostwo świata? A kto trzy lata temu myślał, że Polska z kraju rozwijającego się, stanie się krajem rozwiniętym? – pytał retorycznie. – Mierzymy wysoko. Kto wierzy, że za dziesięć lat możemy być częścią G-20? Ja wierzę! Chcę, by Polska wniosła do Europy to, co mamy najlepszego, ale chcemy, by w drugą stronę działało to tak samo. Dlaczego w Brukseli przyjęto prawo, które nakłada reżim na 500 milionów komputerów, a jednocześnie Europa nie może sobie poradzić z wielkimi oszustwami VAT i CIT, które kosztują Unię Europejską setki miliardów euro rocznie? My chcemy, i już wnosimy, nasze umiejętności – skuteczną walkę o więcej przychodów przy jednoczesnym obniżaniu podatków. I to nam się uda – zapowiedział Morawiecki.
– Dyskryminacja to równia pochyła. My chcemy prawdziwej równości, tej, której domagała się Solidarność. Żeby walka o nasze ideały była skuteczna, potrzebujemy silnych, zdecydowanych europarlamentarzystów. My takich mamy – przekonywał. – Polska jest sercem Europy i żeby to serce zabiło jeszcze mocniej w Brukseli, Strasburgu, w stolicach Europy, musimy się zmobilizować ku zwycięstwu, dla Gdańska, dla Pomorza i dla Polski!