Po śmierci Kilusia, jamnika pani Heleny, zachowanie pozostałych zwierząt w domu diametralnie się zmieniło. Pies, który jest przewodnikiem stada teraz chodzi z tyłu tak, jakby go szukał. Kot, który do tej pory był bardzo głośny, nagle niemal zamilkł. Obydwoje wiedzą, gdzie w ogrodzie pochowany jest Kiluś i często tam przesiadują.
– To bardzo traumatyczne, bo Kiluś był jak brat. Widać po nich gorszy nastrój, bo zabrakło starszego rodzeństwa – przyznaje pani Helena.
– Wydaje nam się, że koty chodzą swoimi ścieżkami i co obchodzi go jakiś piesek. Po śmierci innych zwierząt koty potrafią się wyprowadzić czy odejść w nieznane. Inne tracą całkowicie owłosienie. Lekarze wymyślają cuda, a wystarczy
powiedzieć, że umarł pies czy inny domownik zwierzęcy i weterynarz już wie, że to jest po prostu silna trauma – dodaje Agnieszka Kępka.