Trening strzelecki w ostatnim sprawdzianie przed Superpucharem Polski. Lechia w Cetniewie zdemolowała Bytovię

Ależ rozstrzelali się piłkarze Lechii w ostatnim sparingu przed rozpoczęciem nowego sezonu. Nie minęło pół godziny gry, a biało-zieloni prowadzili z Bytovią 5:0. Ostatecznie skończyło się 7:1. Sławomir Peszko i Flavio Paixao – ci dwaj zawodnicy, parafrazując klasyka, zaimponowali swoim kibicom i trenerowi w tej chwili. Do przerwy meczu z Bytovią zdobyli razem sześć goli.

PESZKO ŚCIGAŁ SIĘ Z FLAVIO

Zaczął Portugalczyk w piątej minucie, po asyście Rafała Kobrynia. W 18. minucie koledze z zespołu „odpowiedział” Peszko, któremu asystował Adam Chrzanowski. Dwie minuty później Polak znów oglądał plecy Flavio, bo ten podwyższył na 3:0. Peszko po dokładnie takim samym dystansie czasowym wyrównał stan rywalizacji tego pojedynku. Podsumowując – po 22 minutach gry było 4:0, a Peszko i Paixao mieli po dwie bramki.

„DŁUŻSZA” PRZERWA

Na kolejne trafienie biało-zieloni czekali „aż” osiem minut. Tym razem po dośrodkowaniu Peszki piłkę do własnej bramki skierował Michał Rutkowski. W 36. minucie pierwsze – i jak się okazało jedyne – trafienie zaliczyli rywale. Gola strzelił Przemysław Lech. W 43. minucie hat-trick skompletował Flavio i do przerwy było 6:1.

Ci, którzy liczyli na podobny przebieg gry w drugiej połowie, musieli zadowolić się jednym trafieniem. Tym razem nie Peszko, nie Flavio, a Artur Sobiech trafił i ustalił wynik meczu na 7:1.

KONIEC SPARINGÓW, CZAS NA GRĘ O TROFEA

To był ostatni sparing Lechii przed rozpoczęciem nowego sezonu. Za tydzień gdańszczanie zagrają o Superpuchar Polski. W Gliwicach zmierzą się z Piastem i trudno wyobrazić sobie lepszą przesłankę przed tym spotkaniem. Biało-zieloni się rozstrzelali i można mieć uzasadnione nadzieje na to, że do bramki trafiać będą też w meczu o trofeum.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj