Jacek Grembocki pół roku wcześniej skończył 18 lat. Lech Kulwicki jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej kopał piłkę na Bałdowskiej w Tczewie, dla Jerzego Jastrzębowskiego to była pierwsza praca trenerska. Trzecioligowiec z Gdańska, zdobywca Pucharu Polski, miał w swych szeregach 12 wychowanków. Po przeciwnej stronie stanęli Boniek, Rossi, Platini i Scirea. Po 36 latach Lechia o miejsce w Lidze Europy zagra z duńskim Broendby IF. To nie będzie – jak wtedy – mecz o honor, tylko gra o awans.
– Wtedy pierwszy raz zobaczyłem zawodową piłkę. Różnica była ogromna. Staraliśmy się być tacy jak oni – wspomina 18-letni wówczas Jacek Grembocki. – To były gwiazdy mundialu z 1982 roku. Mogliśmy przeciwko nimi zagrać. To było najważniejsze. Zbigniew Boniek był moim idolem. Grał w najlepszym klubie na świecie. Chciałem mieć jego koszulkę. Poprosiłem go przed meczem o nią. Odparł, że jeśli nie będę go faulował, to ją dostane. W ten sposób stałem szczęśliwym posiadaczem koszulki Zbigniewa Bońka – dodaje.
TRAPATTONI – ŻYWA LEGENDA
– To zdecydowanie jeden z najważniejszych meczów w moim dorobku. Trener Giovanni Trapattoni to legenda. Możliwość uściśnięcia jego dłoni w meczu pucharowym była czymś niesamowitym – dzieli się wspomnieniami ówczesny trener Lechii Jerzy Jastrzębowski. – Do 30-40 minuty na ławce Juventusu było wielkie poruszenie. Przy wyniku bezbramkowym nic się specjalnego nie działo. Miło było patrzeć, jak się denerwują – wspomina szkoleniowiec.
ROSSI POZA ZASIĘGIEM
– Rysiek Polak oraz Jerzy Kruszczyński tworzyli bardzo groźna parę napastników – ocenia po latach ówczesny kapitan Lechii Gdańsk Lech Kulwicki. – Każdy chciałby mieć koszulkę, chociażby Rossiego. Wyszło tak, że zamieniłem się z Domenico Penzo, który strzelił nam trzy gole w Turynie.
GREMBOCKI: ZE WSKAZANIEM NA LECHIĘ
Po 36 latach Lechia znów jest w europejskich pucharach. Bohaterowie meczu z Juventusem wierzą w biało-zielonych również w starciu z duńskim Broendby.
KULWICKI: TRENER LIDEREM DRUŻYNY
– Każdy wynik jest możliwy – zakłada kapitan Lechii w meczu z Juventusem. – Broendby to trudny przeciwnik, ale moim faworytem jest… trener Piotr Stokowiec. On i Waldemar Fornalik to ludzie, którzy umieją pokierować zespołem, właściwie zareagować na przebieg gry, dokonać zmiany i odwrócić losy spotkania. Życzę zwycięstwa i będę trzymał kciuki, oczywiście siedząc na trybunach.
JASTRZĘBOWSKI: NIE STRACIĆ GOLA
– Przede wszystkim nie można stracić gola, bo rywal na pewno jest w zasięgu – mówi trener Jerzy Jastrzębowski. – Najlepiej wygrać, bo Lechię stać na strzelenie gola na wyjeździe. Kamil Wilczek to bardzo dobry napastnik, ale można go zatrzymać. Lechię naprawdę stać na awans, ale podkreślam, pod warunkiem, że w Gdańsku nie straci bramki.
MAMY LEPSZEGO KIEROWCĘ
– Korzystny wynik to będzie jedna bramka więcej, niż strzeli rywal. Mamy drużynę dojrzałą do odnoszenia sukcesów. Jestem spokojny – deklaruje kustosz Muzeum Lechii, Zbigniew Zalewski. – Mamy znakomitego kierowcę, który wie, jak poprowadzić biało-zielony team. Wie kiedy wcisnąć gaz, a kiedy przyhamować. Nazywa się Piotr Stokowiec. On jest fundamentem nadziei na dobry wynik – podsumowuje Zalewski.