Sparaliżowany mężczyzna kilkanaście dni leżał w krzakach w Sopocie. „Prosimy nie dokarmiać bezdomnych” [INTERWENCJA]

Sparaliżowany od pasa w dół mężczyzna leżał przez prawie dwa tygodnie w krzakach przy stadionie Ogniwa Sopot. Zbulwersowany mieszkaniec pobliskiej kamienicy twierdzi, że wzywali służby, ale przez wiele dni sytuacja nie zmieniła się. – Był sparaliżowany i miał założony cewnik. Starał się opróżniać woreczek z moczem jak najdalej od siebie. Miał też wózek inwalidzki, ale nie mógł na niego wejść. Pomogłem mu się ułożyć i wezwałem służby. Najpierw poinformowałem straż miejską, potem Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej oraz mieszkające nieopodal zakonnice. Nie wiem, może ktoś u niego był, ale sytuacja nie zmieniała się w kolejnych dniach, dlatego dostał od nas tropik od namiotu, bo kilka dni padało. Przynosiłem mu też wodę i jedzenie. To był po prostu odruch serca. Trudno pozwolić komuś umrzeć pod domem w krzakach – mówi pan Dominik, mieszkaniec kamienicy sąsiadującej ze stadionem.

„ODMÓWIŁ PRZYJĘCIA POMOCY”

Ostatecznie w piątek mężczyznę zabrano. Gdy na miejscu interwencji był reporter Radia Gdańsk, ekipa sprzątająca opróżniała prowizoryczne legowisko. O komentarz poprosiliśmy Leszka Grądzkiego, kierownika działu pracy socjalnej MOPS w Sopocie.

– Dostaliśmy informację o osobie przebywającej w miejscu niemieszkalnym. Natychmiast podjęliśmy działania i wysłaliśmy tam pracowników socjalnych. Okazało się, że jest to osoba nam znana, która wcześniej była objęta pomocą naszego ośrodka, jednak od dłuższego czasu przebywała w innym mieście. Podczas pierwszego spotkania ten pan odmówił przyjęcia jakiejkolwiek formy pomocy. W obecności straży miejskiej powiedział, że zgodzi się na jej udzielenie w momencie, w którym uzna to za stosowne. Zapowiedział, że przyjdzie do nas, niestety tak się nie stało – mówi Leszek Grądzki.

SZKODZIMY POMAGAJĄC BEZDOMNYM?

Kierownik tłumaczy, że pomoc społeczna udzielana jest za zgodą osoby jej potrzebującej. Dodaje, że kierując się odruchem serca, czasem szkodzimy osobie, której chcemy pomóc.

– Mieszkańcy w takich sytuacjach zaczynają przynosić odzież, żywność, kołdry. Niektórzy ludzie dają bezdomnym namioty. Taka forma wsparcia u osoby potrzebującej pomocy fundamentuje chęć pozostania w obecnym miejscu. Najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest kontakt z MOPS w Sopocie lub innymi służbami. Jeśli tylko zaistnieje chęć przyjęcia pomocy, my natychmiast zaczniemy działać.

„NAJWAŻNIEJSZE, ŻE KTOŚ SIĘ NIM ZAOPIEKOWAŁ”

Osoby bezdomne bywają nieufne wobec służb, wizyty strażników i pracowników socjalnych traktują czasem jak nękanie. Namówienie na przyjęcie pomocy zajmuje niejednokrotnie wiele dni. Jak poinformował MOPS, mężczyzna uzyskał pomoc stosowną do stanu zdrowia.

Pan Dominik, który zabiegał o zajęcie się chorym, tłumaczy, że nie ma pretensji do służb. Jak mówi, poruszając sprawę publicznie, dbał jedynie o dobro leżącego w krzakach sparaliżowanego mężczyzny, który, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, trafił do szpitala.

Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj