Nie ma w nim bosmana, ogólnodostępnych toalet ani prysznica, a taras widokowy jest wiecznie nieczynny. Budynek tczewskiej przystani ma zostać sprzedany. – W przyszłym sezonie wodniacy nie odczują jednak zmian – zapewniają władze obiektu.
Budowa przystani na Wiśle miała przyciągnąć do Tczewa turystów korzystających m.in. z Pętli Żuławskiej. Oddany do użytku w 2008 roku obiekt kosztował 5,6 mln złotych. Inwestycja była dofinansowana ze środków unijnych. Szybko okazało się jednak, że atrakcyjna dla spacerowiczów lokalizacja nie spełnia oczekiwań wodniaków. Kłopoty sprawia w tym miejscu kapryśna Wisła.
– Na żaglach nikt tu nie pływa ze względu na wartki nurt. Z kolei kiedy wody w rzece jest mniej, pojawiają się mielizny – mówi Andrzej Błaszkowski, dyrektor Tczewskiego Centrum Sportu i Rekreacji.
„PUSTO TU”
W sierpniowy poranek, w środku wodniackiego sezonu, przy pomostach widać 3 łódki należące najprawdopodobniej do wędkarzy i jedną motorówkę. Próżno tu szukać większych jednostek. – Większy ruch jest w weekendy – zapewniają korzystający z pomostów spacerowicze. Około południa pojawia łódź motorowa z rodziną z Gdańska. – Pusto tu – dziwią się. – Zatrzymujemy się tylko na chwilę, żeby sprawdzić stan paliwa i śmigamy dalej – mówią.
– Pływałem tu kiedyś stateczkiem, woziłem ludzi. Nie było jednak frekwencji, dlatego musieliśmy zamknąć interes – mówi pan Jurek, który z pomostu przygląda się swojej ukochanej Wiśle. – Tczew nie jest miastem turystycznym, chociaż czasami przy pomoście brakuje miejsc dla cumujących houseboatów – dodaje.
Pełnia sezonu, a przy przystani „spokojnie” (Fot. Radio Gdańsk/Wojciech Stobba)
ZAWINIŁ TEŻ PROJEKT
Wodniacy wskazują na błędy popełnione na etapie projektowania przystani. W 2015 roku usunięto należący do niej slip. Nikt z niego nie korzystał. Został wybudowany w poprzek nurtu rzeki, dlatego wodowanie jakichkolwiek jednostek było praktycznie niemożliwe.
Odrębną kwestią jest zaplecze sanitarne w budynku przystani, który dzierżawi od miasta prywatny przedsiębiorca. Choć zgodnie z wcześniejszymi założeniami w środku działa restauracja, umowa z dzierżawcą zakłada udostępnianie toalet wodniakom. Na drzwiach wiszą jednak kartki z napisem „Tylko dla klientów lokalu”. Podobnie jest z niedostępnym już od dłuższego czasu tarasem widokowym. „Informujemy, że w okresie zimowym taras widokowy jest nieczynny” – informuje w środku lata wisząca na wejściu kartka.
Urzędnicy już w 2016 roku sygnalizowali, że budynek przystani jest w złym stanie i miasto będzie chciało go sprzedać, by nie obciążać budżetu kosztami remontu. Do żadnej transakcji jednak nie doszło. Teraz tczewski ratusz wraca do tego pomysłu. – Być może nowy właściciel ubogaci to miejsce. Chcielibyśmy, aby była tam nadal restauracja. Nawet trudno sobie wyobrazić inną funkcję w tej lokalizacji – mówi wiceprezydent Tczewa Adam Burczyk i zapewnia, że wodniacy w dalszym ciągu będą mieli dostęp do całej pomostów cumowniczych.
JEST PLAN AWARYJNY
Na sprzedaż budynku przystani jest przygotowane zarządzające pomostami Tczewskie Centrum Sportu i Rekreacji. – Planujemy postawić specjalny słupek, przy którym cumujący będą mogli zapłacić kartą za wodę lub prąd – mówi dyrektor Andrzej Błaszkowski. Jeśli nowy właściciel budynku nie znajdzie w nim miejsca na ogólnodostępne toalety i prysznice, nad Wisłą pojawi się kontener lub toalety przenośne.
Pomosty i cała infrastruktura wodna pozostaną pod nadzorem TCSiR. Miasto nie planuje przenosić ich w inne miejsce lub budować nowej przystani. – Pojawił się pomysł, aby przystań zlokalizować bardziej na północ, na terenach wokół basenu portowego. Miastu nie udało się jednak kupić tej działki. Być może w podobny sposób podejdzie do sprawy nowy właściciel terenów – mówi Andrzej Błaszkowski.
Budynek przystani nad Wisłą ma być wystawiony na sprzedaż do końca tego roku. Jak informuje tczewski ratusz, cena wywoławcza wyniesie 2 mln złotych.
Wojciech Stobba/mmt