Siatkarze Trefla mocno się rozpędzają. Gdańszczanie złapali dobry moment i wyciskają go jak cytrynę. W PlusLidze sytuacja jeszcze jest do poprawy, ale w Pucharze Polski zespół Michała Winiarskiego spisuje się bez zarzutu. Pokonał GKS Katowice 3:1, awansował do najlepszej czwórki i w ostatni weekend lutego pojedzie na turniej finałowy do Wrocławia. Drużyna Winiarskiego mocno rozpoczęła spotkanie. Prowadziła 3:1, a dwa z trzech punktów zdobyła blokiem. Chwilę później było już 6:2 i Grzegorz Słaby przerwał grę. Efekt był piorunujący, bo jego ekipa doprowadziła do remisu już przy 7:7. Gospodarze mieli problem z ustabilizowaniem gry, wpływ na to miało między innymi kiepskie przyjęcie, ale w tym elemencie i goście wyglądali kiepsko. Michał Winiarski grę przerwał przy remisie 18:18, bo delikatnie rozpędzali się przyjezdni. Udało się zrobić przejście i na zagrywkę powędrował Lukas Kampa. Dwa razy rywale nie poradzili sobie z jego serwisem, piłka wracała i gdańszczanie kończyli akcje. Przewagi 21:18 już nie roztrwonili, w końcówce istotne role odegrali Bartłomiej Mordyl i Karol Urbanowicz, a Trefl wygrał 25:21.
Trefl w drugim secie znów odskoczył rywalowi. Trener gości o czas poprosił przy stanie 11:7 dla gospodarzy, a za ten wynik w dużej mierze odpowiadał Bartłomiej Lipiński. Przyjmującego od początku drugiego seta często angażował Lukas Kampa, a Lipiński odpowiadał skuteczną grą. Znów pojawił się jednak przestój i Winiarski poprosił o czas przy 12:11. Gra się wyrównała, a delikatną przewagę miał Trefl. Kolejny ważny moment nastąpił przy prowadzeniu gdańszczan 18:17. Atak przy pojedynczym bloku skończył Mariusz Wlazły, a w kolejnej akcji gospodarze dwa razy dobrze popracowali blokiem i było 20:17. Trener Słaby ponownie przerwał grę, ale po powrocie na parkiet sytuacyjną piłkę skończył Wlazły. Chwilę później, przy 22:18, Moritz Reichert dołożył as serwisowy, potwierdzając znakomitą formę w tym elemencie. Tego seta nie dało się już wypuścić, Trefl wygrał 25:20.
PROBLEMY Z PRZYJĘCIEM I STRACONY SET
Kontrolę Trefl stracił w trzecim secie. Duży wpływ na to miało słabe przyjęcie. Gdańszczanie przegrywali 12:17 i w tym momencie mieli zaledwie 20% pozytywnego przyjęcia. Winiarski zdecydował się na podwójną zmianę – za Wlazłego i Kampę weszli Kewin Sasak i Łukasz Kozub. Gdańszczanie delikatnie ruszyli, ale tak naprawdę już w momencie, kiedy podwójna zmiana się kończyła. Kozub wrócił do kwadratu dla rezerwowych, a Sasak został jeszcze na zagrywce. Trafił, udało się zdobyć punkt i było 16:19. Trener katowiczan poprosił jednak o przerwę, a po niej Sasak zagrywkę już zepsuł. Kolejnego impulsu już nie było, Trefl przegrał 19:25.
W czwartym secie Trefl po pierwsze poprawił przyjęcie, a po drugie mocno popracował blokiem. Do połowy partii gdańszczanie tym elementem zdobyli cztery „oczka” i prowadzili 12:7. Trener Słaby reagował, ale jego zespół sam sobie nie pomagał, psując zagrywki bez ryzyka czy ataki w dobrych sytuacjach. Kluczową rolę odegrał Mariusz Wlazły w polu zagrywki. Powędrował tam przy 14:10, a wyszedł dopiero, kiedy było 18:10. I znów – tego się już nie dało zepsuć. Trefl spokojnie dokończył spotkanie, wygrał set 25:17, a mecz 3:1.
To czwarta z rzędu wygrana gdańszczan, którzy zdecydowanie złapali dobry moment. Trzeba to jeszcze poprzeć zdobywaniem kolejnych punktów w PlusLidze, ale awans do najlepszej czwórki Pucharu Polski w tym sezonie trzeba już teraz uznać za spory sukces. Turniej finałowy odbędzie się w ostatni weekend lutego we Wrocławiu.