Wciąż niebezpiecznie nad Wisłą w Widlicach koło Gniewa. To miejsce, w którym rzeka przerwała regulujące nurt ostrogi i utworzyła ogromne osuwisko.
Tylko całkowita odbudowa ostróg może zatrzymać tworzenie się osuwiska w Widlicach. Wiadomo już, że doraźne prace nic nie dadzą. Na naprawienie chroniących brzeg ostróg okoliczni mieszkańcy będą jednak musieli jeszcze poczekać.
– Odbudowa ostróg rozwiąże problem, bo będą one zapobiegać dalszemu podmywaniu brzegu rzeki. Niestety jest to duży wydatek i nie sposób zrobić tego od ręki. Trzeba czekać – mówi Bogusław Pinkiewicz, rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej.
BRAKUJE PIENIĘDZY
Na odbudowę ostróg Wody Polskie nie mają obecnie pieniędzy i nie wiadomo, kiedy będą je mieć. Wcześniej zapowiadano, że prace uda się przeprowadzić najwcześniej w 2022 roku.
„WYSTARCZY JEDNO TĄPNIĘCIE”
Okoliczni mieszkańcy nie mają złudzeń. Gdy tylko poziom wody w Wiśle się podniesie, będzie ona dalej podmywać brzeg tworząc osuwisko. – Wystarczy jedno tąpnięcie, by doszło do tragedii – mówi sołtys Opalenia Andrzej Cejer. – Często przychodzą tu wędkarze. Jak tylko stan wody w Wiśle się podniesie, znów będzie niebezpiecznie – dodaje.
– Monitorujemy sytuację i wiemy, że jest ona poważna – zapewnia Bogusław Pinkiewicz. Wody Polskie próbowały zabezpieczyć osuwisko odgradzając je i stawiając tablice z ostrzeżeniami.
STRACIŁ JUŻ 30 ARÓW
– Co to za zabezpieczenie, które woda już porwała – zastanawia się właściciel gruntu Adam Kruczyński. – Tak właściwie to nikt się tym osuwiskiem nie interesuje – twierdzi. Rolnikowi woda zabrała już ponad 30 arów ziemi. Mężczyzna nadal liczy na szybkie wzmocnienie brzegu Wisły. Niewykluczone, że będzie też domagał się odszkodowania.
Wojciech Stobba/mkul