W ponad 200 misjach ratowniczych brały udział w te wakacje załogi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku. Do tego trzeba doliczyć transporty pacjentów między szpitalami. Śmigłowiec wzbijał się w powietrze średnio 2 razy na dobę. Najwięcej lotów było do wypadków drogowych – informuje dyrektor oddziału LPR Rafał Szczepański.
– W tym okresie było ich około 40. Loty do zachorowania to jest około 95. Możemy to podzielić, to są udary, zatrzymania krążenia z niewiadomych przyczyn, urazy, bóle w klatce piersiowej i upadki z wysokości, osoby nieprzytomne, oparzenia termiczne, przygniecenia i potrącenia – mówi Rafał Szczepański.
TRUDNE AKCJE
– Były zdarzenia, które na długo pozostaną w pamięci – wspomina ratownik LPR Przemysław Kożan. – Jednym z takich przypadków było ratowanie osoby, która wcześniej próbowała ratować drugą osobę. Tamta osoba tonęła. Musiała zostać podjęte resuscytacja krążeniowo-oddechowa, ale na szczęście udało tę osobę przetransportować do szpitala i, z tego, co wiem, z dobrym skutkiem w szpitalu dalej była leczona – opowiada.
Więcej o letnich akcjach Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w materiale Grzegorza Armatowskiego:
Grzegorz Armatowski/mk