Po pęknięciu rurociągu ścieki trafiły do Zatoki. Śledztwo w sprawie awarii we Władysławowie umorzone

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie awarii kolektora ściekowego, do jakiej doszło w połowie czerwca we Władysławowie. Po pęknięciu rurociągu do Zatoki dostały się trzy tysiące metrów sześciennych nieczystości. Jak powiedział Radiu Gdańsk Jacek Chmielewski z Prokuratury Rejonowej w Pucku, w sprawie nie dopatrzono się znamion czynu zabronionego. Kluczem są tu znacznych rozmiarów zanieczyszczenia, powodujące zniszczenia w świecie roślinnym i zwierzęcym, mogące stanowić zagrożenie dla zdrowia człowieka. Zdaniem prokuratury do takiej sytuacji nie doszło. Awaria została usunięta w ciągu dwóch dni.

 
SPÓŁKA ZROBIŁA WSZYSTKO, CO MOGŁA

Prokuratorzy badali także wątek przestępstwa nieumyślnego. Stwierdzili jednak, że Spółka Wodno – Ściekowa ze Swarzewa nie była w stanie lepiej niż to robiła monitorować kondycji ponad 30-letniego żeliwnego kolektora. Dodatkowo wykazała, że jeszcze przed awarią rozpoczęła inwestycję związaną z wymianą tej części instalacji.

Prowadzone tuż po awarii badania sanepidu nie wykazały na pobliskich kąpieliskach przekroczenia norm bakteriologicznych. Po kilku dniach wycofane zostało prewencyjne ostrzeżenie przed kąpielą. Urzędnicy uspokajali wówczas, że objętość ścieków, która trafiła do Zatoki Puckiej, to zaledwie 3 procent tego, co wpadło do Bałtyku po awarii w Gdańsku w maju 2018 roku.

Sebastian Kwiatkowski/mar
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj