Opłaty lokalne w Słupsku pójdą ostro w górę. Władze miasta chcą podnieść podatek od nieruchomości do maksymalnego poziomu, na jaki pozwala Ministerstwo Finansów. Ma to przynieść miastu dodatkowo prawie 4 mln zł w 2020 roku.
W uzasadnieniu projektu uchwały napisano, że Słupsk spodziewa się sporych strat w dochodach budżetowych spowodowanych zmianami podatkowymi w PIT, a podwyżka pozwoli na „optymalizację dochodów budżetowych zapewniających stabilność realizowanych przez miasto Słupska zadań i dlatego proponuje się zrównanie stawek podatku od nieruchomości do stawek maksymalnych, które zostały określone w obwieszczeniu Ministra Finansów na rok 2020”.
PODWYŻKA KONIECZNOŚCIĄ?
Radny PO Paweł Szewczyk podkreśla, że tak duża podwyżka może być koniecznością. – Zwolniono osoby do 26. roku życia z podatku PIT, na czym stracimy jako miasto co najmniej kilka milionów. Może być tak, że nie znajdziemy innego sposobu na załatanie tej dziury w budżecie i ten projekt może w radzie miasta znaleźć większość. Będziemy z panią prezydent rozmawiać i zobaczymy jak to się ułoży. Ale miasto musi działać i realizować inwestycje – mówi radny PO.
„TO ZŁY KIERUNEK”
Radna PiS Anna Mrowińska uważa, że podatki należy podnosić stopniowo, ale przede wszystkim zwrócić większą uwagę na wydatki budżetu miasta. – To jest zły kierunek. Zaczęłabym od eliminowania zbędnych wydatków miasta. Trzeba oglądać każdą złotówkę. My wydajemy na murale, na edukację seksualną dziesiątki tysięcy złotych. Grosz do grosza i okaże się, że nie trzeba podnosić podatków. Jesteśmy przeciwni tej podwyżce i mam nadzieję, że przekonamy większość radnych -dodaje Anna Mrowińska.
JESZCZE JEDEN WZROST
Oprócz podatku od nieruchomości, władze Słupska chcą podnieść o 10 proc. podatek od środków transportu, czyli autobusów i ciężarówek.
Przemysław Woś/mkul