Trefl Gdańsk sezon rozpoczyna z wysokiego „C”. Do Gdańska przyjedzie PGE Skra Bełchatów. Czy to dobrze, że na inaugurację mierzą się z trudnym rywalem? Jak w przygotowaniach przeszkodził lub pomógł wyjazd na Puchar Świata? Czy można ocenić zmianę trenera na dobrą lub złą? O te kwestie, ale też kilka innych, zapytaliśmy przed nowym sezonem PlusLigi Marcina Janusza.
Jakiś czas temu nie wiedziałeś jeszcze, jak będzie wyglądał Twój udział w reprezentacji Polski. Ostatecznie pojechałeś na początek Pucharu Świata. To była bardziej przygoda czy obowiązek reprezentacyjny?
Oczywiście obowiązek, ale też duża przyjemność i duży honor, że mogłem małą cegiełkę dołożyć do tego srebrnego medalu. Główna reprezentacja potrzebowała pomocy, a po to mamy tak szeroki skład, żeby w takich momentach mogła przyjechać jego druga część i zrobić dobrą robotę. Udało się wygrać dwa mecze, które były ważne w walce o srebrny medal. Bardzo się z tego cieszę.
To też chyba pokazuje wam, że trener na was liczy. Jest hierarchia, jedni grają w ważniejszych meczach, a inni w mniej ważnych, ale wszyscy są cały czas w obrocie i kontakcie z reprezentacją.
Tak, to jest bardzo fajne. Widać, że Vital dba o zdrowie wszystkich zawodników. Mógłby powiedzieć, że lecą tam prosto z mistrzostw Europy, bo wynik jest najważniejszy, ale rozsądnie i bardzo rozważnie dał kilka dni przerwy kluczowym zawodnikom, a reszcie pozwolił się ograć. Każdy „zaplusował”, trzeba się cieszyć, że dostajemy takie szanse, ale też z dobrego wyniku.
A jeżeli chodzi o Twoje przygotowania do sezonu – Tobie przeszkodziła ta daleka podróż, czy pomógł fakt, że masz już za sobą mecze o stawkę i wróciłeś do atmosfery meczowej?
Każdy mecz w reprezentacji, nawet jeżeli są to krótkie wejścia, rozwija mnie. Zdobywam bezcenne, międzynarodowe doświadczenie. Tego nie można z niczym porównać. Czy mi to przeszkodziło? Wydaje mi się, że nie. To był tylko tydzień, przygotowania mamy długie, więc spokojnie mogłem przygotować się do sezonu. W porównaniu do innych zawodników, którzy w reprezentacji spędzili całe lato i dopiero niedawno wrócili do klubów, ja przygotowania miałem spokojne i jestem gotowy do sezonu.
Wydaje się, że dopiero co przeniosłeś się do Gdańska i wdrażałeś się do drużyny, a teraz – jak spojrzymy na skład – to obok Wojtka Grzyba jesteś trzonem tej drużyny. Jak zmieniła się Twoja rola, bo pewnie obaj macie teraz za zadnie tworzenie drużyny i kreowanie atmosfery?
Tak, zdecydowanie. Czuję dużo większą odpowiedzialność za drużynę niż w zeszłym roku. Wcześniej mieliśmy dużo więcej doświadczonych zawodników, teraz mamy sporo młodych, którzy dopiero wchodzą do gry w PlusLidze. Naturalnie odpowiedzialność spada na tych, którzy są w klubie już kolejny rok. Dobrze czuję się z tą rolą. Jako rozgrywającemu ta odpowiedzialność za drużynę jest bardzo potrzebna, dobrze czuję się w tej roli.
Kolejna zmiana, to nowy trener o innym profilu. Był Andrea Anastasi – włoski choleryk, który lubił wszystko mieć pod kontrolą – a teraz jest trener Winiarski, z którym podobno jesteście na „Ty”. To jest duża, radykalna zmiana? A jeżeli tak, to na dobre, złe, czy w ogóle nie można tak tego rozpatrywać?
Na pewno jest to radykalna zmiana, ale trudno ocenić, czy na dobre, czy na złe. Przerobiłem już kilku trenerów i wiem, że od każdego można się czegoś nauczyć. To zależy od zawodnika, czy chce to zrobić. Ja nie mam problemów z trenerami, bardzo dobrze mi się pracowało z Andreą, super pracuje mi się z Michałem, chociaż dopiero za nami jest okres przygotowawczy i zobaczymy, jak będzie to wyglądało w sezonie. Różne są style, ale celem trenera jest to, żeby zespół szedł do przodu. Z Andreą to robiliśmy, z Michałem też czuję, że z każdym treningiem stajemy się lepsi.
Nie tylko atmosferę trzeba zbudować, ale też zgranie na parkiecie. Jesteście już na poziomie docelowym, który będziecie tylko utrzymywać, czy to się będzie budowało w trakcie sezonu? Całą drużyną jesteście razem dość krótko.
Tak, ale wypracowaliśmy już pewne schematy. Każdy wie, co ma robić na boisku, zna swoje obowiązki, a to jest najważniejsze. Teraz przyjdzie liga, to będzie zupełnie inne granie niż w sparingach. Dojdzie presja, mam nadzieję, że utrzymamy to, co robimy na treningach. Nie wszystkie sparingi nam wyszły, ale wierzę, że najwyższy poziom przyjdzie na ligę.
Dobrze że zaczynacie z mocnym przeciwnikiem, czy wolałbyś się rozgrzać na kimś łatwiejszym?
Ja się bardzo cieszę, dużo znajomych twarzy mam w Bełchatowie. Wiemy, że hala się wypełni, bo to jeden z najbardziej emocjonujących meczów dla kibiców. Oni też nie będą do końca gotowi, bo wielu reprezentantów wraca dopiero do składu i nie mieli czasu potrenować. Większa presja jest na nich, dlatego cieszę się, że zaczynamy właśnie ze Skrą.