To już nie jest przypadek. Siatkarze Trefla po raz kolejny pokazali, że w grze na przewagi są mocni i nie „pękają” psychicznie. Gdańszczanie pokonali faworyzowany Aluron Virtu CMC Zawiercie bez straty seta i odnieśli czwarte zwycięstwo z rzędu. W pierwszym secie kluczowy był moment od remisu 8:8. To wtedy gdańszczanie zaliczyli serię 4:1, prowadzili 12:9 i gospodarze musieli prosić o czas. Nie zatrzymało to jednak Trefla, który po kilku dobrych akcjach wygrywali nawet 18:12. Później as serwisowy dołożył jeszcze Bartosz Filipiak, generalnie goście spokojnie kontrolowali przebieg i wygrali 25:19.
MOCNI POD PRESJĄ
Zespół Michała Winiarskiego większe trudności miał na początku drugiej partii, bo przegrywał 5:8, ale stopniowo zmniejszał przewagę i do remisu doprowadził przy stanie po 12. Wtedy zaczęły się długie momenty gry punkt za punkt aż Trefl nagle, od prowadzenia 20:19, wyszedł na 24:20. W tamtej chwili wyglądało na to, że gdańszczanie spokojnie wygrają, ale najpierw Filipiak zepsuł zagrywkę, potem Malinowski obił blok, dołożył dwa asy i był remis 24:24. Wtedy jednak złą serię atakiem przełamał Filipiak, w kolejnej akcji gdańszczanie zablokowali Ferensa i wygrali 26:24.
Wyrównana na całej długości była trzecia partia. Ani jeden, ani drugi zespół nie potrafiłodskoczyć. Jeżeli Trefl wychodził na dwupunktowe prowadzenie, po chwili był remis. Jeżeli Aluron Virtu CMC miał dwa „oczka” przewagi, za moment oba zespoły były na równi. Tak było też przy wyniku po 24. I po raz kolejny w tym meczu, a właściwie po raz kolejny w tym tygodniu, bo tak samo było w meczu z MKS-em Będzin, gdańszczanie pokazali, jak mocni są w końcówkach. Tym razem kluczową postacią był Paweł Halaba, który najpierw trafił po skosie, potem zablokował Malinowskiego i Trefl wygrał 26:24, a cały mecz 3:0.
To czwarte z rzędu ligowe zwycięstwo gdańszczan. Trefl wyrósł na czarnego konia rozgrywek, a teraz przyjdzie mierzyć się z najlepszymi. O 12:30 w niedzielę gdańszczanie w Ergo Arenie podejmą ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.