Gdyńskie koszykarki w wielkim stylu wracają na europejskie salony. Zbudowane kompletem zwycięstw w polskiej ekstraklasie, radosną twórczość zaczęły też uprawiać w Eurolidze. Trzeci wygrany mecz z rzędu pozwolił awansować na miejsce premiowane udziałem w Pucharze Europy. Dyspozycja zaprezentowana w Sopronie i Lyonie pozwala jednak bardzo realnie myśleć o jednym z czterech czołowych miejsc w grupie i dalszej grze w Eurolidze.
Gdynianki musiały nadrobić straty ze słabszej niż zwykle dyspozycji rzutowej Rebeki Allen. Australijka była jednak pożyteczna, zbierając także po swoich niecelnych rzutach, asystując przy skutecznych zagraniach koleżanek, a nawet blokując rzuty rywalek.
Po wyrównanej pierwszej kwarcie, w drugiej gdynianki osiągnęły kilkupunktową przewagę, którą na początku trzeciej powiększyły do poziomu dwucyfrowego. Po francuskiej stronie groźne były Badiane i Johannes, ale na Balintovą i Papovą nie było mocnych. Kosza skutecznie pilnowała Guelich, która musiała mocno się natrudzić, by nie dać się zdominować silnej jak tur Ciak. Niezbędne było do tego kolejne euroligowe „double-double”.
Koncentracja to także był walor Arki, dający w połowie czwartej kwarty przewagę sięgającą 20 pkt. O przewagach decydowała także szerokość składu. Kiedy na parkiecie pojawiały się Slamova i Greinacher – jakość gry pozostawała na europejskim poziomie.
Ostatnia kwarta toczyła się według scenariusza przećwiczonego w poprzednich i zakończyła się najwyższym siedmiopunktowym zwycięstwem. Dało to w konsekwencji najwyższe euroligowe zwycięstwo 87:71.
Gdynianki sprawiedliwie podzieliły się udziałami w triumfie. Papova zdobyła najwięcej pkt. – 29, Guelich zbiórek – 10, Balintova asyst – 9 i przechwytów – 3, Greinacher bloków – 2.
LDCL ASVEL Feminin – Arka 71:87 ( 17:16, 20:26, 18:22, 16:23)