– Nie zastanawiam się nad tym, gdzie skończymy, tylko nad tym, co mamy do zrobienia. Musimy dalej pracować i walczyć w każdym meczu. Nikt za darmo nam nic nie da – mówi Bartosz Filipiak po porażce Trefla z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Gdańszczanie przegrali, ale pokazali sporo dobrej siatkówki. RG: Co wy czujecie po takim spotkaniu? Parafrazując cytat z polskiej komedii, punktów nie ma, ale gra była bardzo fajna.
Bartosz Filipiak: Dokładnie tak. Walczyliśmy, szukaliśmy swoich szans i kilka ich mieliśmy. Zabrakło może trochę szczęścia, żeby je wykorzystać. Wszyscy znamy ZAKSĘ, to jest bardzo dobry zespół i trzeba z nimi ryzykować. My to robiliśmy, ale w niektórych momentach się to nie opłacało. Nie udało się zdobyć nawet punktu, a było bardzo blisko. Tak to jest w siatkówce.
W poprzednich meczach można było was chwalić za końcówki, bo i w Zawierciu, i w Będzinie wygraliście za komplet punktów, ale wcale nie było tak łatwo, tylko w końcówkach pokazywaliście klasę. Dzisiaj tego nie było. Zabrakło szczęścia, doświadczenia?
Wszystkiego po trochu. ZAKSA potrafiła opanować sytuację w końcówkach i wyszło im to na dobre. My ryzykowaliśmy w trzecim secie i pojawiło się mnóstwo błędów na zagrywce, ale z tym trzeba się liczyć, jeżeli chcemy w ten sposób grać. Czasem przynosi to korzyści, a innym razem się nie opłaca. Dzisiaj nie udało się zdobyć punktów, ale poza ostatnim setem, w każdym było blisko, żeby przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Taki mecz daje nam dużo doświadczenia i musimy czerpać z tego, żeby w przyszłości grać lepiej i skuteczniej.
To, co na pewno może cieszyć, to fakt, że przyszło dzisiaj bardzo dużo kibiców. Jeżeli ktoś będzie się zastanawiał, czy wrócić na wasze mecze, to po trzecim secie na pewno wróci. Bardzo pomogły wam trybuny?
Jasne. Bardzo się cieszymy, że możemy liczyć na wsparcie naszych kibiców. To jest bardzo ważne i dodaje nam mnóstwo energii. Robimy wszystko, żeby ich zadowolić. Styl gry był niezły, ale niestety nie uraczyliśmy ich pozytywnym rezultatem.
Czy po takim meczu u was w głowach zapala się lampka, że graliście jak równy z równym z najlepszymi i play-offy są rzeczywiście realnym planem?
Tak jak mówiłem już wcześniej – nie zastanawiam się nad tym, gdzie skończymy, tylko nad tym, co mamy do zrobienia. Musimy dalej pracować i walczyć w każdym meczu. Nikt za darmo nam nic nie da. Musimy koncentrować się na naszej robocie.