Ktoś musi czuwać, żeby świętować mógł ktoś. Los gdańskiego żołnierza na przełomie XVII i XVIII wieku nie był lekki. Służba nie drużba i nawet, gdy mieszczanie zasiadali przy wigilijnych stołach, żołdacy musieli pilnować miejskich bram i umocnień, strzec mieszkańców i baczyć, czy ktoś nie podchodzi pod miasta. Niestety nie mogli liczyć nawet na ciepły posiłek. Mogli za to mieć ze sobą odpowiednik nowożytnej kanapki. Jak wyglądało żołnierskie życie w okresie Świąt Bożego Narodzenia opowiedział Danielowi Wojciechowskiemu Krzysztof Kucharski z Garnizonu Gdańsk.
(Fot. Wikipedia)