Większość hospitalizacji małych dzieci związana jest z zakażeniami rotawirusowymi. To 50-70 procent powodów pobytu w szpitalu – mówiła w Radiu Gdańsk Katarzyna Szczęch, specjalista pediatrii i alergologii, kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego w Szpitalu Dziecięcym Polanki w Gdańsku. Objawami zakażenia są najczęściej gorączka, wymioty i biegunka. – Dziecko nie powinno zaraz po leczeniu wracać do żłobka albo przedszkola. Jeśli nie ma niedoborów odporności, potrzebuje około dwóch tygodni na wyeliminowanie rotawirusa. Dzieci z obniżoną odpornością mogą go eliminować dużo dłużej, nawet przez kilka miesięcy – mówiła lekarz w rozmowie z Joanną Matuszewską.
Lekarz podkreślała, że można dziecko zaszczepić, co praktycznie eliminuje ryzyko zachorowania. – Szczepi się dzieci do 6 miesiąca życia. Nawet jeśli dojdzie do zakażenia, jego konsekwencje są mniejsze. Starszych dzieci się nie szczepi, bo ich układ odpornościowy radzi sobie z rotawirusami. Maluchy trafiają do szpitala zwykle w konsekwencji odwodnienia – mówiła lekarz.
W audycji mówiła też, że już niemowlętom można po konsultacji z lekarzem podawać probiotyki, które pomagają zwalczać rotawirusy. Powinny w ich składzie być dwie bakterie Saccharomyces boulardii i Lactobacillus rhamnosus.
Fot. Martyna Kasprzycka
W audycji mowa była też o sepsie, jej przyczynach i leczeniu a także, jak powinni postępować rodzice dziecka w przypadku zagrożenia chorobą.