Ponad 80 podopiecznych litewskich domów dziecka przyjechało w sobotę do Gdańska. To już 26. akcja sprowadzania na święta Bożego Narodzenia dzieci pochodzenia polskiego. Jej organizatorką niezmiennie jest Sylwia Karłowska.
Młodzi Litwini przyjechali do siedziby Solidarności w Gdańsku, skąd zostali odebrani przez rodziny z Pomorza i nie tylko, bo część osób przyjechała z Bydgoszczy czy Warszawy. W wielu przypadkach nie było mowy o nieśmiałych przywitaniach, ponieważ młodzież gościła u polskich rodzin już w przeszłości – w wakacje czy też podczas świąt Wielkanocnych.
– Chodzi przede wszystkim o to, aby dzieci zobaczyły, jak wygląda prawdziwy dom. One znają życie w domach dziecka, a ja chcę, aby dowiedziały się jak funkcjonuje normalny dom, aby w swoim życiu do tego dążyły – mówi Sylwia Karłowska.
Organizatorka odbywającej się już po raz 26. akcji podkreśla, że starannie dobiera polskie rodziny, do których trafia młodzież z Litwy. – Zgłasza się dużo rodzin, ale nie do każdej rodziny można dać dziecko. Zawsze bardzo dokładnie sprawdzam taką rodzinę. To, czy będą mogli zaopiekować się młodym człowiekiem, zależy od sposobu ich życia. Nie może być takiej sytuacji, że dziecko będzie samo zostawało w domu. Muszę mieć pewność, że zawsze będzie pod czyjąś opieką. Muszę wiedzieć, że to rodzina funkcjonująca na zdrowych zasadach, w której nie ma kłótni czy alkoholu – tłumaczy Sylwia Karłowska.
– Gdy przyjeżdżam do Polski, to tak jakbym przyjeżdżał do swojej rodziny. Czuję się tutaj jak w domu, bardzo mi się tutaj podoba. W pierwszy dzień świąt najczęściej jeździmy do dziadków, w drugi dzień świąt jeździmy do innych dziadków. Naprawdę czuję się członkiem tej rodziny – mówi Artiom.
– My naprawdę traktujemy siebie jak rodzinę. Traktuję go jak młodszego braciszka. Pokazujemy mu polską tradycję i zwyczaje. Staramy się, aby Arturek, bo tak go nazywamy, czuł się u nas jak najlepiej – mówi Alicja Cieszyńska z Bydgoszczy, u której nastolatek spędzi najbliższe dwa tygodnie.
Sylwester Pięta/dr