– Mieszkańcy okolic Kluk nigdy nie nazywali siebie Słowińcami. To byli po prostu zgermanizowani północni Kaszubi – podkreśla doktor Małgorzata Mastalerz-Krystjańczuk z Akademii Pomorskiej w Słupsku. Badaczka dziejów ludności zamieszkującej okolice jezior Łebsko i Gardno była gościem Studia Słupsk 102 FM, miejskiego programu Radia Gdańsk.
Doktor Małgorzata Mastalerz-Krystjańczuk jest autorką najnowszej publikacji „Ostatni Mohikanie Pomorza. Ludność rodzima znad jezior Łebsko i Gardno w publicystyce polskiej lat 1945-1989”, która zgłębia temat „Słowińców”.
– Nazwa Słowińcy powstała prawdopodobnie w wyniku pomyłki lingwistycznej, bo chodziło raczej o Słowian. Tu pan profesor Szultka jest autorytetem w tej dziedzinie. Zainteresowani, czyli ludność nazywana dziś przez nas Słowińcami, nigdy tak o sobie nie mówiła. Po wojnie mówili, że są ludnością niemiecką, choć też słyszałam od jednej z osób, która po 1945 roku rozmawiała z mieszkańcem tych okolic, że zawsze czuła się Kaszubem. Ta nazwa Słowińcy wpłynęła bardzo na losy tych ludzi i różnego rodzaju reperkusje, które ich spotkały. Nazwa chyba nam już pozostanie, bo „wryła” się zarówno w świadomość ludzi, jak i nazwy geograficzne nawiązujące do tego określenia. Słowiński Park Narodowy, czy Wybrzeże Słowińskie, tego nie zmienimy – mówiła doktor Małgorzata Mastalerz-Krystjańczuk.
WYJECHALI DO NIEMIEC
Po 1945 roku większość rdzennych mieszkańców okolic jezior Łebsko i Gardno wyjechała do Niemiec. Do dziś w powiecie słupskim mieszkają potomkowi tylko jednej rodziny.
Posłuchaj całej rozmowy z Małgorzatą Mastalerz-Krystjańczuk.
Przemysław Woś/mkul