– Cały czas coś remontujemy. Zrezygnowaliśmy z instalacji przeciwpożarowej, bo mogliśmy. Teraz tego bardzo żałuję – mówiła w rozmowie z naszym reporterem Barbara Bonna, prezes fundacji Palium, która prowadzi hospicjum w Chojnicach. W nocnym pożarze placówki zginęły 4 osoby, a ponad 20 zostało rannych. O tym, że w budynku hospicjum w Chojnicach nie było sygnalizacji pożarowej, czyli czujek, a drzwi podczas ewakuacji były zamknięte, powiedział pomorski komendant wojewódzki PSP nadbryg. – Tomasz Komoszyński.
INSTALACJA W OŚRODKACH, GDZIE JEST POWYŻEJ 100 ŁÓŻEK
ZAMKNIĘTE DRZWI
Skomentowała również fakt, że drzwi do hospicjum podczas ewakuacji były zamknięte. Forsować próbował je patrol policji, ostatecznie zostały wyważone. – Drzwi trzeba zamykać na noc, aby dostępu do hospicjum nie miały niepowołane osoby oraz, aby nikt, kto nie powinien, z hospicjum nie wychodził. Pracownicy wiedzą doskonale gdzie są klucze, natomiast w wyniku szoku, jak się domyślam, były problemy z ich natychmiastowym znalezieniem – skomentowała Barbara Bonna.
TRAGICZNY POŻAR
Pożar w hospicjum w Chojnicach wybuchł ok. godz. 3.10. Zginęły w nim cztery osoby. Do szpitala w Chojnicach trafiło 15 pacjentów hospicjum, a do placówki w Człuchowie 5. Hospitalizacji wymagały także dwie pracownice hospicjum oraz dwóch policjantów.