Po tragedii w Chojnicach pytamy o bezpieczeństwo w trójmiejskich hospicjach. „Czujniki są regularnie kontrolowane”

Tragedia w Chojnicach, gdzie w pożarze hospicjum spłonęły 4 osoby, zwróciła uwagę na system zabezpieczeń przeciwpożarowych także w trójmiejskich placówkach hospicyjnych. Jak te sprawy są rozwiązywane w Gdańsku i w Sopocie?  O tym Anna Rębas rozmawiała z dyrektorem hospicjum św. Józefa w Sopocie ks. Tomaszem Kosewskim i Anną Janowicz – prezesem Fundacji Hospicyjnej przy Hospicjum im. ks. Eugeniusza Dutkiewicza w Gdańsku.

GDAŃSKIE HOSPICJUM MA CZUJNIKI

– Nasze zabezpieczenia są zgodne ze wszelkimi normami przeciwpożarowymi. Mamy drzwi przeciwpożarowe, wyłączniki, czujniki przeciwdymowe. Te zabezpieczenia są także regularnie kontrolowane – zapewniła dyrektor gdańskiego hospicjum. – W pokojach ich [czujników – przyp. red.] nie mamy. Są na korytarzu. Nigdy nie było sytuacji, by musiały zacząć działać. Na szczęście nigdy nie musieliśmy sprawdzać ich działania w praktyce. Czujemy się bezpiecznie – mówiła Anna Janowicz.

Jak dodaje, hospicjum jest obecnie przed remontem. W 15-letnim budynku czeka na przegląd instalacja elektryczna. – Prowadzimy też szkolenia, podczas których personel uczy się ewakuacji chorych. Wielką uwagę zwracamy także na zakaz palenia w całym obiekcie. Dla tych osób, u których nałóg jest silny, mamy specjalne miejsce, gdzie pacjenci palą pod nadzorem personelu. Niestety zdarzają się takie osoby, które ten zakaz łamią. Ten zakaz nie jest na złość, tylko dla całkowitego bezpieczeństwa innych pacjentów i pracowników – dodała prezes Fundacji Hospicyjnej.

– Bardzo przeżyliśmy wszyscy tę tragedię – mówiła Anna Janowicz. Trudno nam sobie wyobrazić te emocje, panikę. To bardzo trudna sytuacja i bardzo współczujemy rodzinom osób poszkodowanych – dodała.

CZUJNIKI RÓWNIEŻ W SOPOCIE

– Sopockie hospicjum także jest wyposażone w czujniki przeciwdymowe – zapewniał ksiądz dyrektor Tomasz Kosewski. – Ta tragedia pokazała, jak ważne jest nasze wspólne bezpieczeństwo. I że czasem lepiej jest wyprzedzać przepisy przeciwpożarowe i zainwestować. Bo to się opłaca wszystkim – mówił dyrektor sopockiego hospicjum.

– W naszym budynku nie mamy takiego nakazu, bo nie mamy aż stu chorych. Opiekujemy się jedynie 25 pacjentami, ale mamy mimo to zamontowany system przeciwdymny. Przez nasz budynek przewija się personel medyczny, wolontariusze, rodziny. Chcemy zapewnić im bezpieczeństwo. Nasza przestrzeń musi być regularnie sprawdzana. Kontrolujemy i nadzorujemy wszystkie urządzenia techniczne. Każdy najmniejszy błąd może uniemożliwić nam pracę i doprowadzić do tragedii. Nigdy za mojej kadencji nie musieliśmy sprawdzać systemu przeciwdymnego. Ale kilka lat wcześniej mieliśmy takie zdarzenie. Wtedy uświadomiło nam to jak bardzo jest to potrzebna inwestycja – dodał ks. Kosewski.

Jak podkreślił, są zapowiedzi kontroli systemu przeciwpożarowego ze strony sopockiej straży pożarnej. – Jesteśmy gotowi takiej kontroli się poddać i wiemy, że to konieczne – mówił. Dyrektor sopockiego hospicjum Tomasz Kosewski potwierdził także, że w budynku, tak jak i w gdańskim hospicjum obowiązuje całkowity zakaz palenia.

– Staramy się pytać pacjentów czy chcą palić, wśród chorych są przecież nałogowi palacze. Czasem u ludzi ciężko chorych nałóg palenia to jedyna odskocznia w chorobie nowotworowej. Jedyne, co jeszcze mają. Dlatego nie zabraniamy im całkowicie tej przyjemności. Ale nie wolno tego robić w pokojach. Papierosy tak, ale w miejscach do tego wyznaczonych. Poza tym te zabezpieczenia niewiele dadzą, jeśli chorzy i ich rodziny nie będą mieli świadomości, że zakazy mają ich uchronić od tragedii. Nie wprowadzamy ich na złość pacjentom, chcemy po prostu chronić ich przed taką sytuacją, do której doszło w Chojnicach – mówił dyrektor hospicjum w Sopocie.

Fot. Witold Bianga/Fundacja Hospicyjna/KFP, Radio Gdańsk/Michał Kułakowski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj