Czarni Słupsk wygrali ostatni domowy mecz w sezonie zasadniczym. W spotkaniu z GKS-em Tychy ich zwycięstwo ani przez chwilę nie było zagrożone.
Czarni pewnie weszli w mecz, szybko zdobywając 13 punktów z rzędu. Tyszanie potrzebowali aż sześciu minut, by pierwszy raz w tym meczu trafić do kosza gospodarzy. Pierwsza kwarta to zdecydowane prowadzenie Czarnych Słupsk 22:7.
W drugich dziesięciu minutach gospodarze nie zwalniali tempa, zdobywając kolejne punkty i rozsądnie dzieląc się piłką. Ale trzeba też oddać zawodnikom GKS Tychy, że nie zrazili się kiepsko zagraną pierwszą kwartą i zdołali zremisować drugą odsłonę 20:20. Po dwudziestu minutach gry słupszczanie pewnie prowadzili jednak w meczu 42:27.
KORDALSKI GRAŁ NA WŁASNĄ PROŚBĘ
Trzecia kwarta nie przyniosła zmiany sytuacji na parkiecie. Czarni utrzymywali bezpieczną przewagę, która wahała się od kilkunastu do dwudziestu punktów. Do końca meczu gospodarze kontrolowali przebieg spotkania, pewnie wygrywając 86:64.
– Chcę podziękować chłopakom, bo zagraliśmy bardzo dobry mecz. Na pochwały zasługuje cały zespół, ale chce podkreślić, że mimo kontuzji, na własną prośbę zagrał Adrian Kordalski, a Filip Małgorzaciak, miał wyłączyć Jankowskiego, który rzuca po 20 punktów w meczu, a dziś nie zdobył nic. Takie było zadanie. Powtarzam, że ważne jest posiadanie w zespole zawodników zadaniowych i te zadania dziś wszyscy wypełnili – podsumował spotkanie trener Mantas Cesnauskis.
Bardzo dobry mecz zagrał znowu Damian Janiak, który otarł się o potrójną zdobycz, notując 13 punktów, 8 zbiórek i 11 asyst.
Czarni grają teraz do końca rundy zasadniczej trzy spotkania na wyjeździe. Do hali Gryfia wrócą dopiero na początku kwietnia, na fazę play-off.
Przemysław Woś/mrud