Piast Gliwice nie ma w tym sezonie argumentów na Lechię. Przegrał wszystkie cztery mecze z biało-zielonymi. Lechia wzorem poprzednich spotkań dominowała w ćwierćfinale PP, stwarzała sobie więcej sytuacji i tylko może żałować, że nie mogli tego uświadczyć na żywo kibice. Stadion Energa straszył głuchą ciszą, ale to nie przeszkodziło gdańszcznom wywalczyć awansu.
Pecha mają piłkarze Lechii do meczów pucharowych. Najpierw notorycznie walczyli na wyjazdach, a gdy szczęście zaczęło sprzyjać i drugi raz z rzędu goszczą rywali na Stadionie Energa, na przeszkodzie kibicom stanął koronawirus. Dlatego obie jedenastki musiały się wdrożyć i przyzwyczaić do głuchej ciszy, pustych krzesełek i odpowiedzialności za słowa. Wszystkie słowa wykrzykiwane na murawie, wyraźnie wyłapywały mikrofony stacji telewizyjne. Lepiej w tej sytuacji poradziła sobie drużyna z Gdańska.
PIAST IM „LEŻAŁ”
Trzy mecze wygrali Lechiści z Mistrzem Polski w tym sezonie. Na otwarcie sezonu skolekcjonowali Superpuchar Polski, wygrywając w Gliwicach 3:1. Potem poprawili miesiąc później w lidze również na śląskiej ziemi 2:1. Już w 2020 roku znowu wygrali, tym razem 1:0 na Stadionie Energa, a w środę ponownie udowodnili, że mają na rywala swoje sposoby. Tym najważniejszym jest obecnie Portugalczyk Flavio Paixao. Pokonał gliwiczan 14 lutego w lidze, uczynił to także przy pustych trybunach w Pucharze Polski. Napastnik Lechii imponuje formą niesłabnącą od końca listopada. Wówczas dwukrotnie pokonał bramkarza ŁKS-u w lidze, a potem dokładał jeszcze 9 trafień wliczając ten przeciwko Piastowi.
Ale strzelanie gospodarze otworzyli w drugiej połowie i to za sprawą innego Portugalczyka. To była popisowa akcja, którą wykończył Ze Gomes. To pierwsza bramka nowego nabytku Lechii w jego trzecim wystepie w biało-zielonych barwach. Na premierowego gola czekał zaledwie 97 minut.
NIE TYLKO KUCIAK
Piotra Stokowca na pewno cieszyć będzie także kondycja zawodników między słupkami. Nie tylko bowiem Dusan Kuciak trzyma poziom, ale i Alomerović, który gra od wielkiego dzwonu, udowadnia przydatność. Przeciwko Piastowi trener postawił na Niemca, a ten dwukrotnie w drugiej połowie zachował się jak należy, ratując zespół przed utratą gola. To był zresztą jeden z niewielu rezerwowych na których postawił szkoleniowiec Lechii. Pytany o hierarchię celów, nie wskazał, co ważniejsze – puchar czy liga. Wybór wyjściowej 11-tki na mecz z Piastem wskazuje, że Lechia będzie koncentrowała się na obronie trofeum. Ze Gomes miał udane wejście w meczu z Legią i pucharowy poligon był idealnym sprawdzianem dla 20-letniego Portugalczyka. Lipski i Kubicki w środku pola oraz Flavio Paixao są dla trenera Stokowca graczami pierwszego wyboru. Obrona z Filą i Mladenovicem z boku oraz Nalepą i Malocą w środku to także optymalne ustawienie.
NIE ZATRZYMALI SIĘ
W poprzedniej edycji Pucharu Polski, Lechia wygrywała minimalnie. Jedną bramką pokonała w Zabrzu Górnika, podobnie uczyniła z Rakowem Częstochowa. Gdy wydawało sie, że tym razem zapewni sobie komfort na długo przed końcem meczu, gdańscy defensorzy zaspali. Gapiostwo Mladenovicia i Tobersa kosztowało ich gola na 2:1. Na szczęście mimo naporów gości i kilku sytuacji w których gdańszczanie aż prosili się o problemy, wynik korzystny udało się dowieźć do końca.
Zostały już tylko dwa kroki do obrony Pucharu Polski. Dla znajdującej się dopiero na 7. miejscu w Ekstraklasie Lechii może to być jedyna okazja do osiągnięcia sukcesu w sezonie 2019/20. Można przypuszczać, że teraz, w obliczu dużych strat punktowych do lidera Ekstraklasy, podniesienie trofeum na Stadionie Narodowym stanie się najważniejszym celem na wiosnę w Gdańsku.
Ćwierćfinał Pucharu Polski: Lechia Gdańsk – Piast Gliwice 2:1 (Gomes 57′, Paixao 64′ – Vida 83′)
Paweł Kątnik