Nie liczba miejsc siedzących, ale powierzchnia autobusu lub tramwaju powinna być wyznacznikiem dopuszczalnej liczby pasażerów – uważają naukowcy. Eksperci między innymi z kilku polskich uczelni technicznych swoją rekomendację przekazali Ministerstwu Zdrowia. Póki co, odpowiadają lokalne władze, jak choćby gdańscy samorządowcy, którzy popierają pomysł.
Jak mówi dr Jacek Szmagliński z Wydziału Inżynierii Lądowej i Środowiska Politechniki Gdańskiej, wprowadzone wraz ze stanem epidemii przepisy, mówiące o połowie zajętych siedzeń, ograniczają możliwości przewozu w największych środkach komunikacji.
NIEPRAWIDŁOWE OBLICZENIA
Jak mówią uczeni, obowiązujące dziś wytyczne, by przewozić tylu pasażerów, ile wynosi połowa miejsc siedzących, są wprawdzie łatwe w zmierzeniu, ale nie zapewniają pełnego bezpieczeństwa. W autobusach, gdzie miejsc jest dużo, nie udaje się w ten sposób zachować 1,5-metrowej odległości. W dużych tramwajach odwrotnie – miejsc tak wyznaczonych jest za mało.
– Dochodzi więc do absurdalnych wprost sytuacji, w których w autobusie standardowym, 12-metrowym, podróżować mogą 22 osoby, a w tramwaju wysokopojemnym, 30-metrowym, tylko 14 osób. Wynika stąd, że w autobusie pojedynczy pasażer będzie dysponował przestrzenią 1,36 m2, a w tramwaju 5,36 m2 – czytamy w apelu.
KIEROWCA NIE POWINIEN LICZYĆ PASAŻERÓW
W ocenie ekspertów liczba miejsc powinna być uzależniona od powierzchni tak, aby każdy z pasażerów miał do dyspozycji 2,5 m2 pojazdu.
– Ponieważ szerokość autobusów i tramwajów w przybliżeniu wynosi 2,5 metra, w celu uproszczenia obliczeń można również limit miejsc w pojazdach uzależnić od jego długości tak, aby liczba pasażerów nie była większa niż długość pojazdu wyrażona w metrach – mówią eksperci.
Zdaniem uczonych między innymi z politechnik Krakowskiej, Gdańskiej, Wrocławskiej i Lubelskiej, maksymalną liczbę pasażerów należałoby umieścić na szybie i zwolnić kierowców z obowiązku ich liczenia.
GDAŃSCY SAMORZĄDOWCY ZAINTERESOWANI
Gdańscy samorządowcy popierają pomysł naukowców. Zainteresowało ich efektywniejsze wykorzystanie miejskiej komunikacji. Jak mówi wiceprezydent Piotr Borawski – to odczuwalne przede wszystkim w nowych tramwajach, które normalnie mieszczą 200 osób, ale mają tylko 28 miejsc siedzących, więc mogą dziś przewieźć 14 pasażerów. Tymczasem do krótszego tramwaju, według obostrzeń, wejść może do 25 osób.
Jak zaznacza samorządowiec, by spełnić wymogi rozporządzenia, związanego z epidemią, z bazy na drogi wyjeżdża cały dostępny tabor, a i tak są braki, bo niektóre pojazdy zmniejszyły swoją pojemność o nawet 90 procent. Taka zmiana zwiększy rezerwy.
Według szacunków samorządowców, w kwietniu wpływy z biletów spadną o 80 procent.
POSŁUCHAJ:
Sebastian Kwiatkowski/aż