Piętnastu kibiców z Kolumbii wybrało się w połowie marca na mecz do Argentyny. W międzyczasie, z powodu koronawirusa granice państw zostały zamknięte, co uniemożliwiło im powrót do domu.
Posłuchaj audycji:
PRZYGODA Z COPA LIBERTADORES
Ich plan wydawał się dość prosty. Grupa kibiców kolumbijskiego Independiente Medellín postanowiła wybrać się do Buenos Aires, aby na legendarnym stadionie La Bombonera obejrzeć potyczkę swojej drużyny z Boca Juniors. Mecz drugiej rundy Copa Libertadores odbył się 10 marca, a gospodarze pokonali gości 3-0.
Rozwój epidemii koronawirusa nie był wówczas jeszcze na etapie, który zachęciłby organizatorów do zawieszenia rozgrywek. Wystarczył już jednak do tego, aby kilka dni później prezydent Argentyny zdecydował o zamknięciu granic kraju – w tym tej z Boliwią, przez którą kibice planowali udać się w drodze powrotnej dalej na północ, zmierzając w stronę Kolumbii.
W POTRZASKU PRZEZ KORONAWIRUSA
Trasa powrotna z Buenos Aires do Medellín miała wynieść prawie 7000 kilometrów. Problemy grupy kibiców rozpoczęły się po pokonaniu prawie 2000 z nich – w momencie, gdy dojechali do granicy z Boliwią i okazało się, że prezydent Alberto Fernández nie tylko zamknął granice kraju, ale też nakazał tymczasową izolację.
Kibice najpierw utknęli na 15 dni w przygranicznym miasteczku La Quiaca. Następnie zaś zostali odesłani z powrotem do Buenos Aires, gdzie umieszczono ich w niewielkim hotelu, w którym tamtejszy urząd miasta umożliwia odbycie kwarantanny cudzoziemcom oraz Argentyńczykom wracającym z zagranicy.
„CZEKAMY NA LOT HUMANITARNY”
Po ponad miesiącu czasu, sympatycy Medellín nadal nie wiedzą, kiedy będą mogli wrócić do domu.
– Jesteśmy w kontakcie z kolumbijskim konsulatem i czekamy na humanitarny lot, chociaż nie znamy jeszcze jego daty – powiedział jeden z kibiców.
Na aktualności dotyczące koronawirusa w świecie piłki zapraszamy w każdą niedzielę od godz. 17:00.