Biblioteka Politechniki Gdańskiej ma w swoich zbiorach dzienniki podróży gdańszczanina, który w XVIII wieku, wraz ze swoim mentorem, przez kilka lat wędrował po Europie. Instytucja poszukuje ekspertów, którzy mogliby pomóc w tłumaczeniu i transliteracji rękopisów. Prace te pozwolą odkryć treść tych unikatowych ksiąg.
Dzienniki opisują podróż Nathaneala Jacoba Gerlacha po Europie w latach 1727-1730. Spisane zostały ręką Christiana Gabriela Fischera, który mu w tej podróży towarzyszył. Wiadomo, że powstało w sumie dwanaście tomów, ale w zbiorach Biblioteki Politechniki Gdańskiej jest ich tylko osiem. Reszta zaginęła w czasie II wojny światowej lub znajduje się w rękach prywatnych kolekcjonerów.
Szczegółowa treść dzienników jest nieznana; do tej pory wykonano jedynie ich krótki opis bibliograficzny. Tom pierwszy dotyczy początku wyprawy obu śmiałków: z Gdańska przez Kaszuby, Pomorze, Brandenburgię, Saksonię, Hesję aż do Renu i granic Niderlandów. Zawarto tam obserwacje, dotyczące fauny, flory, ale też matematyki, maszyn, ekonomii i literatury.
ZAGADKOWA POSTAĆ PODRÓŻNIKA
Jak mówi w rozmowie z PAP Kamila Kokot z Biblioteki Politechniki Gdańskiej, Gerlach jest dość tajemniczą postacią. – Zapewne był bogatym gdańskim kupcem, bo tylko osoba wysoko postawiona mogła sobie pozwolić na kilkuletnią podróż po Europie – zaznacza.
Ustalono, że Gerlach to przybrany syn jednego ze współzałożycieli Gdańskiego Towarzystwa Przyrodniczego Jacoba Theodora Kleina. Była to elitarna grupa, zajmująca się nauką. Za jeden ze swoich celów obrała popularyzowanie wiedzy i gromadzenie wielkich księgozbiorów. Fischer, który wybrał się w podróż z Gerlachem, był natomiast jego starszym mentorem. To on dokumentował wyprawę.
– Każdy tom liczy około 300 stron. Spisane są piórem, po niemiecku, pismem neogotyckim, które jest dla nieprawnego oka trudne do rozszyfrowania. Tekstom towarzyszą przepiękne barwne ilustracje ukazujące florę, faunę i architekturę – opowiada Kokot.
SPECJALIŚCI I WOLONTARIUSZE POSZUKIWANI
Przedstawicielka Biblioteki Politechniki Gdańskiej zwróciła się o pomoc do Kariny Rojek z Instytutu Kultury Miejskiej w Gdańsku. Priorytetem tej instytucji jest upowszechnianie treści cyfrowych i wiedzy na temat Gdańska w domenie publicznej. Wspólnie podjęto decyzję o zrobieniu transliteracji i tłumaczenia rękopisów – na początek pierwszego tomu. Zadanie ułatwia fakt, że rękopisy Gerlacha w latach 2011-2016 zostały zdigitalizowane i udostępnione w Pomorskiej Bibliotece Cyfrowej.
Obecnie Kokot i Rojek poszukują specjalistów od wczesnej literatury niemieckiej oraz historyków, którzy pomogliby w przełożeniu dzienników na język polski.
– Mogliby to robić także wolontariusze, zaangażowani w projekt pod okiem naukowców. Wykonanie tej pracy w pojedynkę byłoby zadaniem niewykonalnym, bo tylko jeden tom liczy kilkaset stron – zwraca uwagę Rojek. Dodaje, że celem przedsięwzięcia jest też spopularyzowanie tych tekstów, a nie szybkie przetłumaczenie w zaciszu uniwersyteckiego gabinetu.