Lech Kulwicki – kapitan Lechii z czasów meczów z Juventusem Turyn i Stanisław Burzyński – pod koniec lat 70-tych jeden z najlepszych bramkarzy w Polsce, dwa razy zagrał w reprezentacji. Nie zagrali nigdy w jednej ligowej drużynie. Młodszy o trzy lata Kulwicki został ściągnięty do Lechii przez Jerzego Jastrzębowskiego w 1977 roku. Wówczas – od dwóch lat – Burzyński strzegł bramki Arki. Panowie przyjaźnili się. Tajemnicą do dziś owiane są spotkania obu panów na stadionie przy Traugutta 29.
Stanisław Burzyński urodzony w Gdańsku zaczynał swoją karierę w Lechii. Najlepsze sportowe lata spędził jednak w brance Arki i Widzewa Łódź. W żółto-niebieskich barwach występował w latach 1969-75 i 1983-85
PRZYJACIELE Z BOISKA
– Staszek przyjeżdżał z Gdyni, ja z Gdańska i kopaliśmy piłkę na treningowym boisku przed lasem, powyżej trybun. Przebieraliśmy się w pomieszczeniu gospodarczym i razem z pracownikami Zieleni Miejskiej odprężaliśmy po meczach ligowych – wspomina Kulwicki.
BURZYŃSKI MENEDŻEREM „JADZI”
– Jako jeden z nielicznych Staszek zwracał się do mnie per „Leszku”. To było wtedy, kiedy zyskałem już przydomek „Jadzia” – wyjaśnia legendarny kapitan Lechii.
30 października 1983 roku na Traugutta w meczu II-ligowym Lechia wygrała z Arką 3:0. Burzyński wyciągał piłkę z siatki po golach Jerzego Kruszczyńskiego.
– Po meczu Staszek podszedł do mnie w bramie stadionu i powiedział, że miał kilka telefonów z klubów, które są zainteresowane pozyskaniem Kulwickiego. Zapytał, co ma robić. Odpowiedziałem, że nie jestem zainteresowany i moje miejsce jest w Lechii. Byłem w bardzo dobrej formie no i jeszcze te mecze z Juventusem. Miałem już 30 na karku i rozglądałem się raczej za piłkarską emeryturą. Po kilku latach wyjechał zresztą pograć jeszcze trochę w Australii. Transfer, którego pośrednikiem mógł być mój serdeczny przyjaciel z Arki Staszek Burzyński, nigdy nie został sfinalizowany – podsumowuje Leszek Kulwicki
„JADZIA” W FORMIE. STASZEK W SEKTORZE NIEBO
Leszek Kulwicki wciąż gra w Lechii. Jest kapitanem drużyny oldbojów, której ostatnim nabytkiem jest aktualny trener pierwszej drużyny – Piotr Stokowiec. Panowie regularnie trenują i częściej wygrywają niż doświadczają goryczy niepowodzeń.
Historia Stanisława Burzyńskiego jest bardziej dramatyczna. W 1980 r. prowadził samochód, będąc pod wpływem alkoholu i potrącił ze skutkiem śmiertelnym przechodzącego w niedozwolonym miejscu 86-letniego mężczyznę. Bramkarz właśnie miał finalizować transfer do Ipswich.Tymczasem na rok trafił do więzienia.
Po wyjściu na wolność grał jeszcze w Bałtyku i Arce. Zmarł tragicznie 5 listopada 1991 roku w Gdyni w wieku 43.
Posłuchaj o historii serdecznej przyjaźni Lechisty z Arkowcem: