Klasa biznes Legii, turystyczna Arki. Udany start i „twarde” lądowanie gdyńskich piłkarzy w Warszawie. Katastrofy nie udało się uniknąć

Pierwsza akcja meczu przyniosła Arce prowadzenie. Wrzutka w pole karne, piłka odbiła się jeszcze od głowy Marciniaka i spadła pod nogi Davita Schirtladze. Ten bardzo przytomnie zagrał do stojącego na 11 metrze Adama Dancha. Stoper Arki z półwoleja zmieścił piłkę tuż przy słupku, pokonując Radosława Majeckiego. To wydarzenie wpłynęło na postawę gdynian, którzy skupili się na obronie korzystnego wyniku. Tyle, że do końca meczu pozostawał jeszcze tak naprawdę… cały mecz.

Przewaga Legii była coraz bardzie zdecydowana. Groźne akcje z lewej strony organizował młody Karbownik, o którego pyta już Europa. W 39. minucie ostrzeżenie dla gości było bardzo poważne. W polu karnym do dośrodkowania właśnie z lewej strony najwyżej wyskoczył Tomas Pekhart. Czech w powietrzu czuje się ryba w wodzie. Pięknie złożył się w locie, ale piłka na szczęście dla gdynian trafiła w poprzeczkę.

Pierwsza akcja meczu przyniosła prowadzenie Arce, w ostatniej minucie pierwszej połowy Legia wyrównała. Karbownik zbiegł do środka, podał na prawą stronę do Marco Vesovica, który precyzyjnie dośrodkował na głowę Pawła Wszołka. Urodzony w Tczewie piłkarz z przeszłością m.in. w Serie A wyskoczył wyżej niż gdyńscy obrońcy i głową umieścił piłkę w okolicy spojenia słupka z porzeczką. Legia wyrównała i Arka znowu znalazła się w mało komfortowej sytuacji, bowiem gra gospodarzy była coraz bardziej poukładana. Defensywna taktyka nie rokowała pomyślnie

NADZIEJA W MŁYŃSKIM i MIHAJLOVICU

Trener Ireneusz Mamrot nie był zadowolony z postawy bezproduktywnego Santi Samanesa i zastąpił Hiszpana Mateuszem Młyńskim, który w meczu ze Śląskiem był wyróżniającym się zawodnikiem Arki. Umiejętność przytrzymania piłki, dryblingu, ale także kreatywnego podania. Po kilku minutach na boisku pojawił się także Nemanja Mihajlovic, który zastąpił na przeciwnym skrzydle Antonika. Obie zmiany nijak nie wpłynęły na obraz gry.

EGZEKUCJA W KWADRANS

Legia spokojnie zaczęła drugą połowę, mając świadomość przewagi. Więcej ataków szlo z prawej strony. Zaraz na początku Vesovic dośrodkował na bliższy słupek, ale Cholewiak strzelił minimalnie niecelnie. W 51 minucie Legioniści ruszyli ławą. Piłka trafiła na prawą stronę do Wszołka, który zagrał po ziemi, a wracający Marciniak interweniował tak niefortunnie, że trafił do własnej siatki.

Lider objął prowadzenie i nie odpuszczał. Najaktywniejsi byli Wszołek i Pekhart, ale trzecią bramkę zdobył Luquinhas. Brazylijczyk przejął piłkę w polu karnym i w 56 minucie strzelił nie do obrony. Arka była bezradna. Pierwszą w miarę udaną akcję gdynianie przeprowadzili dopiero w 60 minucie.

Jednak kolejną bramkę zdobyli gospodarze. Wszołek przy linii końcowej, już w polu karnym, nie pozwolił sobie odebrać piłki przez Marciniaka, zagrał do środka, a Cholewiak w asyście trzech gdyńskich obrońców strzelił czwartego gola.
Duże udziały we wszystkich sytuacjach bramkowych miał Pekhart, który skupiał uwagę gdynian, stwarzając szanse kolegom. Jednak wkrótce Czech opuścił boisko, Wszołek mógł pożegnać kolegę zdobyciem piątego gola, ale z bliska niedokładnie trafił w piłkę.

Wynik na 5:1 w 86 minucie ustalił rezerwowy Sanogo, który otrzymał dobre podanie od Wszołka, zwiódł w polu karnym Marciniaka i strzelił mocno pod poprzeczkę. Steinbors nie zdążył się nawet ruszyć. Legia grała swobodnie i z łatwością stwarzała sobie kolejne sytuacje, Arka bez wiary, ale z determinacją walczyła o uniknięcie pogromu. Efekt – udało się nie stracić więcej goli.

Legia Warszawa – Arka Gdynia 5:1 (1:1)

Bramki: 0:1 Adam Danch (1), 1:1 Paweł Wszołek (44-głową), 2:1 Adam Marciniak (50-samobójcza), 3:1 Luquinhas (57), 4:1 Mateusz Cholewiak (62), 5:1 Vamara Sanogo (86).

Legia Warszawa: Radosław Majecki – Marko Vesovic (76. Piotr Pyrdoł), Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Michał Karbownik – Domagoj Antolic, Walerian Gwilia (68. Andre Martins), Paweł Wszołek – Luquinhas, Mateusz Cholewiak, Tomas Pekhart (68. Vamara Sanogo).

Arka Gdynia: Pavels Steinbors – Damian Zbozień, Luka Maric, Adam Danch, Adam Marciniak – Santi Samanes (46. Mateusz Młyński), Michał Nalepa, Marko Vejinovic, Michał Kopczyński, Kamil Antonik (55. Nemanja Mihajlovic) – Dawit Szirtładze (78. Oskar Zawada).

 

Włodzimierz Machnikowski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj