Robert Biedroń z wizytą na Pomorzu. Mówił m.in. o budowie mieszkań i wyższych emeryturach, choć nie obyło się bez wpadek

biedri

Kilkuset, w zdecydowanej większości bardzo młodych zwolenników Roberta Biedronia, wzięło udział w zorganizowanych w Gdyni i Słupsku wiecach wyborczych kandydata Lewicy. Europoseł zwrócił uwagę na konieczność podniesienia rent i emerytur. Mówił także o zbyt niskich zarobkach nauczycieli, a także o zmianach jakie chciałby wprowadzić w administracji Polski.


Podczas wizyty kandydata Lewicy w Trójmieście nie obyło się bez drobnej wpadki. Robert Biedroń, wychwalając Gdynię, za wzór do naśladowania podał jednego z budowniczych miasta Eugeniusza Kwiatkowskiego, który wprawdzie był socjalistą, ale od 1937 roku należał do Obozu Zjednoczenia Narodowego. 

„NASZYM CELEM JEST PRZYJĘCIE EURO”

W trakcie gdyńskiego wiecu wyborczego Robert Biedroń zwrócił uwagę m.in. na konieczność podniesienia rent i emerytur, odniósł się również do kwestii edukacji. A konkretnie, wskazał na zbyt niskie wynagrodzenia nauczycieli. Podkreślił również, że Polska docelowo powinna przystąpić do strefy euro.

– Jako polityk Lewicy dobrze wiem, że naszym celem powinno być przyjęcie euro. Ale tylko wtedy, gdy będziemy do tego gotowi społecznie. Dzisiaj Polacy boją się, że wprowadzenie euro sprawi, iż będą mieli niższe wynagrodzenia i emerytury. Jeżeli uporządkujemy te kwestie, będę za przyjęciem euro. Między innymi dlatego chcę zostać prezydentem – stwierdził Robert Biedroń.

 

Robert Biedroń w Gdyni (Fot. Radio Gdańsk/Marcin Lange)


POWTÓRZYŁ BŁĄD MAŁGORZATY KIDAWY-BŁOŃSKIEJ

Wiec w Gdyni był częścią wizyty Roberta Biedronia na Pomorzu. Przed południem pojawił się w Słupsku, a po wiecu w Gdyni udał się na spotkanie z wyborcami do Sztumu. Co ciekawe, kandydat Lewicy spotkanie z mieszkańcami Gdyni zorganizował na Placu Kaszubskim, dokładnie w tym samym miejscu, gdzie kilka tygodni temu ze swoimi wyborcami spotkała się była kandydatka Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa–Błońska. I podobnie jak ona przekręcił nazwisko Antoniego Abrahama, nazywając go „Antonim Abramowiczem”.

„PROPONUJE WIELKI PROGRAM BUDOWY MIESZKAŃ”

Z kolei w Słupsku polityk przedstawił swój program wyborczy, w którym obiecał budowę miliona mieszkań oraz wyraził potrzebę przywrócenia statusu byłych miast wojewódzkich.

– Proponuję wielki program budowy mieszkań z niskim czynszem. Takie mieszkania muszą powstawać, aby 3 miliony ludzi miały swoją szansę. Robiliśmy tak w Słupsku, oczywiście, że było to za mało, ale robiliśmy to sukcesywnie. Ten milion mieszkań i budownictwo powinno być wspierane nie tylko przez samorządy, ale i przez państwo. Jak będę prezydentem, będę to wdrażał – mówił podczas spotkania wyborczego Robert Biedroń.

Downloads2

Robert Biedroń w Słupsku (Fot. Radio Gdańsk/Marcin Kamiński)


WIĘKSZA ROLA MIAST WOJEWÓDZKICH

Biedroń odniósł się też do podziału administracyjnego kraju.

– 31 byłych miast wojewódzkich musi wrócić na mapę Polski, musi odzyskać swoja godność, bo tej godności je pozbawiono. Tam trzeba w szczególny sposób kierować pomoc gospodarczą. Muszą powstawać firmy, które będą tworzyć nowe miejsca zatrudnienia. Te miasta zasługują, aby się rozwijać. Będę ich ambasadorem – dodawał.

NIE POTRAFIŁ ODPOWIEDZIEĆ NA PYTANIA DZIENNIKARZY

Polityk nie umiał odpowiedzieć na pytania zadawane przez dziennikarzy, ile za jego kadencji wybudowano w Słupsku mieszkań komunalnych. Stwierdził tylko, że oddał 400 mieszkań. Przypomnijmy, że nie wybudowano ani jednego. Nie potrafił również odpowiedzieć, kiedy dla ruchu zamknął ulicę Nowobramską. Takiej informacji udzielił podczas wywiadu w jednej ze stacji telewizyjnych. Zebrani słupszczanie dowiedzieli się jedynie, że na ulicy Starzyńskiego zmniejszono ruch i można w ogródkach gastronomicznych, które tam są zlokalizowane, napić się kawy. Tymczasem ulicę Nowobramską zamknięto dla ruchu kołowego w latach 70.

Downloads3

 Robert Biedroń w Słupsku (Fot. Radio Gdańsk/Marcin Kamiński)

Robert Biedroń był prezydentem Słupska w latach 2014-2018. Po prezydenturze, mimo obietnic wyborczych, że będzie pełnił urząd prezydenta drugą kadencję, zrezygnował i został radnym. Po tygodniu złożył mandat. Mimo obietnic, że nie będzie startować w wyborach do europarlamentu, wystartował i został europosłem.

Marcin Lange/Marcin Kamiński/tko

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj