Koszmar zwierząt się skończył. Psy ze schroniska w Radysach trafiły m.in. do Sopotu [POSŁUCHAJ]

zbiorka sopotkowo

– Ich koszmar się skończył – mówi Anna Leppert z sopockiego schroniska dla bezdomnych zwierząt „Sopotkowo”. Tu trafiło 10 psów z niesławnego schroniska w Radysach, gdzie w złych warunkach przetrzymywano ponad 2 tysiące zwierząt. Jak podają „animalsi”, od początku roku z Radys wywieziono 4 tony martwych psów. Te, które udało się odebrać, przyjmują placówki w całym kraju. To była akcja jak z sensacyjnego filmu. 17 czerwca o 6 rano do schroniska w Radysach na Mazurach wkroczyło blisko 100 osób. Byli to prokuratorzy, biegły lekarz weterynarii, policjanci i obrońcy praw zwierząt. Uczestnicy interwencji podzielili się na zespoły i zaczęli przeglądać pomieszczenia i klatki, w których przebywało ponad 2 tysiące zwierząt.

Akcja była wynikiem śledztwa wszczętego w kwietniu przez Prokuraturę Rejonową Olsztyn-Północ. Jest to śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez warmińsko-mazurskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii, chodzi o nierzetelne sprawowanie nadzoru nad schroniskiem. Zawiadomienia o przestępstwie złożyło też kilka organizacji pozarządowych.

ZNĘCANIE SIĘ 

Klatki i pomieszczenia przeszukiwano od rana do późnej nocy. Znaleziono 10 martwych psów, 70 natychmiast wywieziono do lecznic. To, co zobaczyli prokuratorzy i biegli, sprawiło, że właściciel schroniska Zygmunt D. został aresztowany na trzy miesiące. Jest podejrzany o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzętami i posiadanie amunicji bez zezwolenia.

TONY MARTWYCH PSÓW

Zdaniem prowadzącego zbiórkę funduszy na potrzeby interwencji stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt”, schronisko zaniżało koszty opieki i w ten sposób wygrywało kolejne przetargi organizowane przez gminy. Źle rozumiana oszczędność miała doprowadzić do zwiększonej śmiertelności. Jak podają członkowie „Pogotowia” Od początku roku z Radys wywieziono 4 tony martwych psów.

BRAKOWAŁO NAWET WODY

Od 17 czerwca do schroniska przyjeżdżali wolontariusze zajmujący się psami, którym brakowało nawet wody. Identyfikowane zwierzęta zaczęto przewozić do innych schronisk m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Legnicy, Bydgoszczy, a także do Gdyni i Sopotu.

ZE STRACHU NIE SZCZEKAŁY

W „Sopotkowie” psy przechodzą 2-tygodniową kwarantannę, są odkarmiane i leczone. Pracownicy i wolontariusze szukają ich właścicieli. Na stronę schroniska trafią zdjęcia czworonogów, które czują się już lepiej i zaczęły lgnąć do ludzi, których najpierw się bały tak bardzo, że nie miały odwagi szczekać czy nawet piszczeć. Wypowiedzi pracowników schroniska, którzy byli w Radysach, można usłyszeć w zamieszczonym poniżej materiale.

Posłuchaj materiału Piotra Puchalskiego:

 
Piotr Puchalski

Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj